Dziennik Maksia
15 maja 2003
Z samego rana od razu pojechałem do hurtowni, zamówione materiały już na mnie czekały, gorzej było z samochodem do transportu, tak więc lekko przesunęła się godzina dostarczenia materiałów. Pojechałem na budowę, ustaliłem z szefem ekipy dokładnie co jeszcze muszę dokupić, m.in. papę na izolację i askowil, wapno itd. Zatem kolejna wizyta w hurtowni, samochód jeszcze nie wyjechał, więc można było na niego załadować dodatkowe materiały. Następnie wykonałem małą rundę po mieście: urząd skarbowy-sąd (księgi wieczyste)- bank.
W międzyczasie na budowę dojechał pierwszy samochód z materiałami, trochę bloczków, trochę kleju, papa. A mi po odstaniu w kolejkach swoich przydziałów kolejkowych udało się wszystko pozałatwiać. Niespodziewanie zadzwonił telefon, okazało się że duży transport bloczków który miał przyjechać jutro, jutro przyjechać nie może, ale za to może przyjechać już za półtorej godziny. Krótka decyzja, bierzemy, lepiej dziś niż niewiadomo kiedy. Faktycznie po niedługim czasie przyjechał duży samochód pełen moich bloczków, zabraliśmy się za rozładowanie, ale okazało się że było nas za mało, zatem szybko przybyło nam dwoje nowych ludzi do rozładunku. Poszło już teraz dużo sprawniej, samochód szybko został opróżniony. Tym sposobem na placu budowy znalazła się duża partia materiału i praca powinna iść już sprawniej. Jeszcze zanim przyjechały bloczki, położono papę izolacyjną i przygotowano wszystko pod ułożenie pierwszej warstwy bloczków. Pojawiły się narożniki, słowem budowanie w pełni.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia