Dziennik Maksia
14 - 16 lipca 2003
Po czasie świętowania z okazji wiechy, nadszedł czas powrotu do pracy. W poniedziałek cieśla zabrał się za konstrukcję ganku. Niby nic wielkiego, ale poprosiłem go, starał się nie używać blach metalowych do łączenia, żeby ganek ładniej wyglądał. W ten sposób praca nad gankiem rozciągnęła się na dobre dwa dni, a nawet kawałeczek trzeciego. Ale przynajmniej jestem zadowolony z efektu, bo bardzo mi się podoba. W wtorek znowu miałem szalony dzień zakupowy, dobre pół dnia jeździłem za różnymi rzeczami, najciekawiej było jednak na samym początku jak moim małym samochodzikiem wiozłem ponad pięciometrowe deski, ludzie się oglądali za mną na ulicy, na szczęście nie napatoczyłem się na żaden patrol policji. Później już tylko rundka za folią dachową, rynnami, uchwytami, pasami nadrynnowymi, gwoźdźmi i jeszcze kilkoma mniejszymi rzeczami. Przy okazji okazało się że dużo taniej wychodzi kupić arkusze blachy ocynkowanej i poprosić na miejscu o pocięcie i odpowiednie powyginanie niż kupować gotowe pasy nadrynnowe, przebitka mniej więcej jak trzy do jednego. W środę rano, jak zajechałem na budowę cała konstrukcja ganku była już gotowa, a cieśla strugał deski na wiatrownice, a po południu deski były już pomalowane i poprzybijane.
http://www.dommaksia.prv.pl/index.php?id=galeria" rel="external nofollow">http://212.244.189.200/pics/16lipiec/Img_0312m.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia