Dziennik Maksia
Wyburzanie ścianki wiatrołapu
22 kwiecień 2006
Ponieważ wszyscy wokół już są w pełni sezonu budowlanego, tak więc i ja nie mogłem być gorszy. Zatem gdy tylko pojawiła się wolna sobota od razu pojechałem na budowę. Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale jak się chce to robotę zawsze się znajdzie. W planach miałem zrobić porządek w piwniczce pod schodami oraz zakołkować styropian, który przyklejaliśmy do nadproża kilka dni temu. Gdy przyjechałem na miejsce i przebrałem się, postanowiłem rozpocząć od styropianu. No i od razu pierwsza wpadka, zabrałem wszystkie potrzebne narzędzia oprócz wierteł. Znalazłem na budowie jedno wiertło, ale było za cienkie. Na szczęście od czego są sąsiedzi. Pożyczyłem wiertło i raz dwa powierciłem otwory pod kołki. Samo kołkowanie to moment, a następnie rozrobiłem troszkę kleju do styropianu i zaciągnąłem kołeczki.
Pierwsza praca była za mną. Zacząłem przyglądać się piwniczce i jakoś tak odeszła mi ochota na robienie tam porządku, bo bałagan tam straszny. Przydało by się zrobić tam porządek, wkrótce będziemy robić zabudowę klatki schodowej i lepiej, żeby piwniczka była pusta, no nic, posprzątam innym razem. Rozglądając się za jakąś pożyteczną robotą mój wzrok padł na wiatrołap. A gdyby tak odkuć kable ze ścianki którą będziemy przesuwać? Od pomysłu do czynu, rozstawiłem kobyłki, położyłem deski i już po chwili zabierałem się za kucie. Szło jak po maśle, nie minęło więcej jak pół godziny jak już wszystkie kabelki zwisały sobie swobodnie i co najważniejsze, żadnego z nich nie uszkodziłem. Przy okazji wyszedł na jaw nowy kabelek o którym zapomniałem, to kabel do dzwonka, byłem przekonany że jest on położony trochę inaczej. Na szczęście szybko wpadłem na pomysł jak go teraz ułożyć.
Skoro kucie szło mi tak dobrze to postanowiłem wykuć od razu bruzdy na suficie, gdzie będą szły sobie teraz te kabelki. Po wykuciu bruzd pojawił się jedne problem. Okazało się, że kabel zasilający oświetlenie w kuchni i salonie jest za krótki o całe trzynaście centymetrów i nijak nie idzie go położyć. No i mam zagadkę do rozwiązania, prawdopodobnie wymienię cały kabelek od tablicy z bezpiecznikami do pierwszej puszki w kuchni, w sumie około pięciu metrów. Będzie to wymagać odkucia jeszcze jakiegoś metra tynku, ale chyba się na to rozwiązanie zdecyduje, jakoś nie widzi mi się przedłużanie kabla o marne kilkanaście centymetrów.
Gdy już tak sobie pokułem i pogłówkowałem nad kabelkami to zacząłem myśleć, co by tu dalej robić, bo godzina była jeszcze młoda. Myślałem i myślałem, aż wymyśliłem, że skoro na ściance nie ma już prawie żadnych kabli (została tylko puszka i włącznik światła od strony korytarza oraz domofon), to może by tak wyburzyć już tą ściankę. Szybko próbowałem sobie przypomnieć jak się wyburza ścianki, coś mi tam się przypomniało, więc zabrałem się za robotę. Początki zawsze są trudne, w zasadzie najgorsze było usunięcie pierwszego kawałka bloczka suporeksowego, a potem już z górki. Szło coraz lepiej, ścianki ubywało w oczach, aż wreszcie zniknęła prawie całkowicie. W trakcie rozbierania tej ścianki pomyślałem sobie, że warto by oszczędzić takie mini nadproże, zrobione przez moich robotników, bo przyda się przy nowej ściance. Trochę było z tym zachodu, ale się udało. Napisałem wcześniej, że ścianka zniknęła prawie całkowicie, bo został do usunięcia dosłownie kawałeczek od strony kuchni. Była tam taka mini ścianka o długości dosłownie kilkunastu centymetrów. Do usunięcie pozostała połowa tej mini ścianki. Skończyłbym to wyburzanie, ale zrobiło się późno i musiałem już jechać do domu.
W efekcie dnia roboczego pozbyłem się ścianki oddzielającej wiatrołap od korytarza. Teraz trzeba będzie pomyśleć nad postawieniem ścianki w nowym miejscu i ułożeniem wszystkich kabli, ale następny odcinek opowieści będzie o czymś zupełnie innym.
link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=22kwiecien2006" rel="external nofollow"> Wyburzanie ścianki wiatrołapu - 22 kwiecien 2006
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia