Dziennik Maksia
Gładzie, kuchnia, obróbki okien, sufity - wiatrołap i przedpokój
30 kwiecień 2007
Długi weekend rozpoczęty. Tradycyjne zamiast uwalić się gdzieś w przepięknych okolicznościach przyrody, spędziłem go na budowie. Ale pocieszam się, że jeszcze trochę i będę miał nie tylko wolne weekendy, nie tylko długie, ale i te zwykłe, ale co najważniejsze będę miał wreszcie dom. Tylko dzięki tej ostatniej myśli jeszcze mi nie odbiło i jakoś znoszę te braki wypoczynku.
Tym razem też nie było czasu odpoczywać, bo grafik mocno napięty, żeby zdążyć zrobić pewne pracę zanim wejdzie na budowę instalator. Pisałem o mojej liście, z dnia na dzień przybywa na niej punktów do wykonania, zaczynałem od siedmiu, teraz jest już piętnaście, ale nie łamię się, dam radę. No i co najważniejsze, nie tylko przybywa, ale też te wykonane już są wykreślane.
Pewnie nie uwierzycie, ale jeździłem na budowę z karteczką, na której było napisane co danego dnia powinno być wykonane. Na ten poniedziałek zaplanowałem dokończyć położyć gładź w kuchni na brakującym kawałku, a resztę ścian w kuchni przeszlifować na gotowo. Brakowało naprawdę kawałeczka gładzi, jakby tak policzyć to może ze dwa metry kwadratowe, więc zero stresu. Kiedy miałem już to wykonane, przyszła kolej na szlifowanie (oczywiście bez tego świeżego kawałka). Na szczęście w kuchni pokryte gładzią są nie całe ściany, a jedynie większe lub mniejsze kawałki. Na całej ścianie tylko w kąciku jadalnym, a w części typowo kuchennej tylko pasek pomiędzy przyszłymi płytkami a sufitem. Szlifowało się jak zawsze nieciekawie, ale przynajmniej szybko bo mało gładzi.
Kolejny punkt na liście zadań na ten dzień, to uzupełnienie gładzi w obróbkach okien. To kolejna niewdzięczna praca, bo nie dość że trochę niewygodnie to jeszcze trzeba uważać żeby nie uszkodzić, ani nie ubrudzić okien. Najpierw przeszlifowałem wcześniejszą próbę obróbki okien, tamta nie bardzo mi wyszła, dlatego zdecydowałem się zrobić to od nowa. Tym razem wyszło o niebo lepiej, choć też jeszcze nie idealnie.
Kolejny zadanie na liście to przeszlifowanie i pouzupełnianie braków gładzi w sufitach podwieszanych w wiatrołapie i przedpokoju. No i przynajmniej dowiedziałem się, że szlifowanie ścian to małe miki w porównaniu ze szlifowaniem sufitów. Oj dobrze zrobiłem dwa lata temu, że poprosiłem kolegę który tynkował, aby od razu położył i wyszlifował gładź na sufitach na całym parterze. Warto było wtedy wydać dodatkowo parę złotych i mieć to z głowy. Te sufity w wiatrołapie i przedpokoju nie były na szczęście duże, no i nie musiałem szlifować całych, bo są z płyt GK i wystarczyło tylko zaszpachlować łączenia i wkręty. Oczywiście najwięcej problemów stwarzało połączenie sufitu ze ścianą, tam trzeba będzie położyć jeszcze jedną warstwę gładzi, bo widać nadal siatkę.
No i nawet się nie obejrzałem jak minął cały dzień. Czy zrealizowałem cały plan na ten dzień? Oczywiście, … że nie.
link do zdjęć - http://212.244.189.200/index.php?id=30kwiecien2007" rel="external nofollow"> Gładzie, kuchnia, obróbki okien, sufity - wiatrołap i przedpokój - 30 kwiecień 2007
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia