Dziennik Maksia
18 lipca 2007
No i się trochę dziś wkurzyłem, ale od początku.
Pisałem już wielokrotnie że czekam na instalatora. Pierwotnie mieliśmy zacząć pod koniec maja, ale przesunąłem termin o miesiąc, oczywiście będą w stałym kontakcie z instalatorem i dowiedział się o tym sporo wcześniej i nie nie miał nic przeciwko. Ustaliliśmy termin na koniec czerwca. W rozmowie pod koniec czerwca usłyszałem że będzie to początek lipca, w kolejnej połowa lipca - bo opóźnienia. No spoko rozumiem. Dziś dzwonie i okazuje się, że dopiero po piątym sierpnia, bo instalator postanowił wziąć sobie urlop. Świetnie, wszystko rozumiem, każdy ma prawo odpocząć, tylko dlaczego dowiaduje sie o tym dopiero jak sam do niego zadzwoniłem zapytać o to kiedy zacznie? Czy żyjemy w średniowieczu? nie ma telefonów? normalnie mi ciśnienie skoczyło, bo skoro zacznie koło piątek sierpnia, to skończy najwcześniej pod koniec sierpnia. potem wylewki, niechby nawet od razu po instalacjach to zanim przeschną do takiego stanu żeby można było kłaść terakotę, to jesteśmy już po połowie września, a ja na początek września mam zamówioną ekipę do łazienki mam tylko nadzieje że da się ich sensownie przesunąć i nie będę musiał nie wiadomo jak długo czekać z kolei na nich. Żeby nikt nie mówił, nie mam pretensji o to że instalator wziął sobie urlop, każdy ma prawo odpocząć, ale tylko i wyłącznie o to że mnie o tym nie powiadomił. No i weź tu człowieku coś zaplanuj, nie ma szans. no dobra... wygadałem sie..
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia