Dziennik Maksia
11 listopad 2007
No i sprawa się rypła. W najbliższym czasie nie będzie nowych wieści z budowy, a to wszystko za sprawą kontuzji jaką odniosłem podczas meczu halowej piłki nożnej. Z okazji Święta Niepodległości zorganizowany został mini turniej w którym brał udział mój zakład pracy.
Był to już ostatni mecz tego mini turnieju, dziesiąta minuta pierwszej połowy, wyprowadzałem piłkę, kiedy zostałem zaatakowany przez zawodnika drużyny przeciwnej. Usłyszałem tylko gruchnięcie w prawej nodze, po czym padłem na parkiet. Pojawił się ból, dałem jeszcze radę wykuśtykać się z boiska. Zdjąłem buta, noga trochę spuchła, pierwsza diagnoza, noga została skręcona.
Trochę obłożyłem nogę czymś zimnym i przestało tak bardzo boleć. Dokuśtykałem się do szatni, przebrałem i pojechałem samochodem do domu. Nawet bez większych problemów dojechałem, bo tak bardzo nie bolało.
W domu się położyłem, bo znowu zaczęło trochę boleć. Agnieszka zrobiła mi okłady na opuchliznę. Jakoś dotrwałem do rana. Rano decyzja jedziemy do szpitala, niech lekarz obejrzy tą nogę. Tam od razu skierowanie na prześwietlenie, a następnie wyrok - złamana kość strzałkowa w kostce. No to się ładnie załatwiłem. Noga tak spuchnięta, że nie można włożyć od razu w gips. Dostałem skierowanie do chirurga na środę, a tymczasem noga usztywniona szyną i zalecenie żeby leżeć z nogą w górze.
W środę lekarz obejrzał nogę i stwierdził że opuchlizna jest jeszcze za duża i mam wrócić za tydzień, oczywiście do tego czasu leżenie w łóżku i trzymanie nogi w górze. Brrrr to był tydzień z moich koszmarów, myślałem że zniosę jajo. Totalna bezsilność i uzależnienie od innych osób, nawet najkrótsza wyprawa do kibelka to koszmar. Wreszcie po tygodniu znowu wizyta u lekarza, no opuchlizna odrobinkę zeszła, wkładamy w gips i za trzy tygodnie z powrotem na wizytę do lekarza.
Zobaczymy co powie. Mi wydaje się, że jest dużo lepiej, bo można nawet trochę chodzić. Najbardziej wkurza mnie to, że pogoda jest dość znośna i można by porobić coś na budowie, a tak czas ucieka i nic nie mogę poradzić. Nauka na przyszłość, żeby nie angażować się w coś, co może poważnie zaburzyć plany.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia