Dziennik Piotrka i Edytki - M&L Berlin DCP160 po zmianac
Przez jakis czas nie mogliśmy zdecydować sie: dom czy mieszkanie? Żona wciąż wierzyła, że można budowac sie mieszkając na stale zagranicą, ja uważałem, że to niemożliwe. Problemy rozwiązał nasz szwagier, ktory obiecał zająć sie prowadzeniem całego bałaganu. Szybko rozpoczeliśmy poszukiwania dzialki, póki ceny nie zwariowały. Znależlismy działkę przez znajomego około 20km od Gdyni. Działka czekała na zatwierdzenie podziału w gminie. Umowa wstępna podpisana, zaliczka zapłacona. 55 zł/m2 w roku 2006! Myslelismy, ze jestesmy w czepku urodzeni. Niedługo potem ceny zaczęły osiagać niebotyczne poziomy. Przez caly rok dostawaliśmy telefony od Pana Kazika, że działka czeka. Po roku podzial był zatwierdzony i spotkaliśmy sie w sprawie sfinalizowania umowy. Niestety okazało sie że właściciel zmienił zdanie. przy cenie rynkowej 160zl/m2 sprzedaż działki przestała mu się opłacać, chociaż tak naprawde diabłem okazała sie jego żona. Prośby, grożby, negocjacje - nic nie pomogło a jak sie okazało, pan Kazik nie kwapił sie nawet z oddaniem zaliczki. Sprawa trafiła do adwokata i do sądu. Wyrok wciaż nie zapadł.
Nam pozostało szukać nowej działki w momencie gdy ceny pięły sie w gore z dnia na dzień. Ostatecznie znależlismy mniejsza działke w odleglości około 40km od trojmiasta i mogliśmy ruszac z dokumentacją.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia