Jak to Nulla z Tuśkiem budują
Witam wszystkich!
Po kilku latach czytania papierowej wersji Muratora postanowiłam udac się na forum i zobaczyć co tam tak naprawdę się dzieje, przyznam szczerze że jest fajnie i zamierzam zagościć tu na stałe, ale czas pokaże.
Aby dziennik mojej budowy był kompletny to muszę się trochę cofnąć w czasie
Działkę kupiliśmy w 2000 roku pod Warszawą działka wąziutka bo tylko 12,5 m ale długa bo ma 106m, okolica piękna 300 m do jeziora 2km do Kampinosu 26 km do centrum, zaparłam sie no to mam.
W ramch poczucia się właścicielem zaraz po akcie mimo że był wrzesień rozbiłam namiot i spałam u siebie, mój małżonek tylko się pukał w głowę i powiedział że on w tym uczestniczyć nie będzie, nie to nie.
Potem zaczeły się gorączkowe poszukiwania projektu i wyszło że nie da rady aby zmieścić dom z garażem na tej szerokości, będzie osobno.
Potem liczenie funduszy i szok cenowy zapada decyzja że budujemy garaż dwustanowiskowy z poddaszem mieszkalnym a potem w drugiej fazie "duży" 170 m2 dom marzeń.
Trzeba było jednak te projekty dostosować do naszej ziemi pani architekt załamała ręce że nie da rady, ale my się uparliśmy załatwiliśmy zgodę sąsiadów z jednej strony na granicy z drugie 2,2 od z luksferami zamiast okien.
Dobrze że mieliśmy świadków bo potem jeden sąsiad sie wszystkiego wyparł i mało brakowało żeby cofnięto nam pozwolenie i wstrzymano budowę.
Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy najpierw garaz a na górze nasze pierwsze "M" 2 pokoje kuchnia łzienka w sumie 43 m2. Oczytani dobrych rad z muratora już po wszystkich pozwoleniach zaczeliśmy kopać doły pod fundamenty, a że kasy mało to poprosiliśmy znajomych o pomoc. Dobrze że były wakacje ładna pogoda, słońce 30 stopni w cieniu, zaraz zaraz w jakim cieniu gołe pole ogrodzone ani kawałka cienia żer się leje a my kopiemy 6 chłopa i ja jedna dobrze że blisko jezioro . Kilka kratek piwa, paręnaście kilo kiełbasy częste wypady w celu kąpieli nim upłynął drugi tydzień już w fundamentach leżały ławy, reszta przyjechała gruszką a raczej czterema i okazało się ze maym fundamenty jak pod blok a nie jak pod garaż . Fundusze się skończyły ulga rozpoczęta czekamy do wiosny.
16 kwietnia wkraczamy na budowe z majstrem pomocnikiem i moim tata pełniącym jednoczesnie funkcje pomocnika i Cerbera.
20 maj jest stan surowy możemy już zobaczyć jak duże będzie nasze "M" . 01 czerwiec mamy schody na górę i przyjechali wymierzać okna i parapety. Kochanie chyba jestem w ciązy!
Mój małżonek nie wytrzymał budowa w trakcie końca nie widać a ja w ciąży i co my zrobimy? ( Dla zrozumienia sytuacj dodam że w owym czasie zajmowaliśmy pokój 8m2 u moich rodziców ) Po radosnym komunikacie praca ruszyła z kopyta koniec lipca był już dach pokryty dachówką bitumiczną. Początek sierpnia okna. Dobrze że znowu wakacje koledzy mają urlopy elektryka, hydraulika i instalacja do CO gotowe 15 sierpnia, w niędzy czasie stawiamy ścianki wewętrzne, mój małzonek nauczył się przyklejać płyty gk i nawet jest prosto. Oni przyklejają ja szpachluje łączenia. drugi tydzień września robimy wylewki. Pażdziernik zaczął sie od kupna glazury i terakoty. Przestój ekipa do glazury najwcześniej może w listopadzie a ja nie chcę innych, jestem w ciazy to moge mieć zachcianki nie?
5 listopada ruszyli do końca miesiąca położyli kuchnie łazienkę wyrównali ściany i je pomalowali - to zaczyna jakoś wyglądac tylko co my zrobimy z podłogą w salonie i w sypialni? Za resztki kasy i pożyczkę od rodziców kupiliśmy panele ale tylko do sypialni w salonie połozymwy starą wykładzinę trudno. Tydzień do świąt a my zwozimy rzeczy na kredyt kupujemy meble do kuchni i płytę do gotowania , lodówkę i pralkę mamy nie najnowsze ale są , wciąz nam brakuje kabiny ale w sumie po co kabina jak i tak nie mamy ani wody ani gazu ani pieca ani szamba. Swięta pierwsza Wigilia u nas na plastikowy ogrodowym stole, na papierowych talerzach ( amywanie bez wody jest nadzwyczaj trudne) ale U NAS, naprawdę U NAS. Po świętach zostajemy , grzjemy konwektorami i piecami gazowymi, mamy turystyczny kibelek, wodę w baniakach i pierwszego sylwestra 2002/2003. W styczniu udało nam się załatwić w końcu podłączenie wody, mamy zimną wodę hurra tylko szkoda że z wiadrekiem trzeba biegać za dom. Początek lutego wylądowałam w szpitalu bo nasze dziecko też chce zobaczyć nasz domek tyle że jest troche za wcześci 34 tydz. niedobrze. Ja lezę w szpitalu a mój mąż w lutym kopie szambo i walczy żeby nam podłączyli gaz. Wypuszczaja mnie do domu połowa lutego mamy szambo, wreszcie mogę uściąść na naszy pięknym podwieszanym kibelku rewelka. 18 luty chyba się zaczeło a my nie mamy ani ciepłej wody ani normalnego ogrzewania.
19 luty o 17.00 mamy syna a w domu nie mam wody bo zamarzła.
21 luty 2003 idziemy do domu, po ostrej walce z suszarka do włosów i założeniu otulin na rury mamy wodę . Ile trzeba czajników aby umyć noworodka?
Dwa ! Dobrze że jest woda bo pralka chodzi na okrogło, 2 razy dziennie pieluchy! Marzec po kilku moich załamaniach nerwowych ( zabrakło prądu i skończył sie gaz w butli a mąż w pracy) mamy gaz teraz tylko brak nam pieca i kasy na niego. Mamy ratunek mój prezes dał mi premie i mamy na piec. 23 marzec mogę wziąć ciepły prysznic i stanąć na cieplutkiej podłodze i w domu jakoś tak fajniej. Teraz gdy mamy prawie wszystko zajmujemy się wychowywaniem syna, az do jesieni nic tylko błogi spokój i zbieranie sił na to co dopiero nastąpi. we wrzesniu zdecydowaliśmy się na ocieplenie domu i położenie kostki na podjeździe i zrobienie chodnika.
13 luty 2004 juz za tydzień pierwsze urodziny Bartka a u nas ciągle nie skończone szybka decyzja i w sobote ze szwagrem kładziemy panele w salonie żeby było ładniej, babcia pilnuje synka a my w 4 godziny połozyliśmy cały 18 m "salon". a jeszcze jedna bardzo ważna sprawa 05 stycznia przyjechały cegły na nasz nowy duży dom i zaczynamy od nowa. Teraz na bieżąco będę was informować o postępie prac jesli oczywiście chcecie.
Pozdrawiam wszyskich
Nulla
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia