W owocowym chruśniaku ;)
Na początku było słowo "mieszkanie", a przed nim i po nim wielki chaos.
Z tego chaosu długo nie mogło nic powstać. To znaczy, powstawało - przeróżne wizje i plany. Lecz kolejne gorsze od poprzednich... I tak wszystko krążyło wokół mętnych wizji na temat własnej przestrzeni życiowej.
Ceny mieszkań niestety zniechęcały (i czynią to nadal) nie tylko swoimi metrażami (w których mogą się pogubić jedynie mrówki) i cenami...
Skoro zrobiło się aż nazbyt tragicznie zapadło owo słowo (to, które pojawiło się na początku, kiedy jeszcze był chaos) i przemieniło się ono w wygodniejsze i co ważne - krótsze słowo - "dom".
Któż o domu nie marzy (ok, no choć przez chwilę?), o własnych kątach i zielonej trawie? O śniegu zalegającym na podjeździe o rachunkach za gaz, o odpadającej elewacji... o tej wspaniałej życiowej skarbonce?
Ja marzę. Od zawsze.
Nie dziwcie się, a zrozumcie - w pokoju o wymiarach 2 x 3 przeżyłam 24 lata (miałam możliwość korzystania z przedpokoju, salonu, kuchni, łazienki i jeszcze jednego pokoju, ale nasz piesek wolał mieć to wszystko pod swoim panowaniem wraz z rodzicami). Nastała wreszcie upragniona wizja na to, że oto nadejdzie czas, żeby wyprostować kręgosłup i spać bez podkurczonych nóg (muszę podsycić dramaturgię życia w pokoju 6 metrowym).
Po słowie "dom" też był chaos. Głównie w mojej głowie. Bo jaki projekt domu wybrać? Miliony minut przed monitorem, spotkania w biurach architektonicznym. A to tylko dlatego, żeby wybrać najlepszy, najbardziej funkcjonalny, najbardziej opłacalny w budowie, najbardziej z dwuspadowym dachem, najbardziej z filarkiem i najbardziej generalnie wszystko co najbardziej najlepsze dla NASZEGO DOMKU.
No i jest.
OTO ON czy ONA (?!)
Cud projekt - Panie i Panowie - "DOM W MANDARYNKACH".
http://lh6.ggpht.com/_DFI09FZf8p0/Sq44yb2iU0I/AAAAAAAAABs/7W8pGGWFhnE/mandarynka2.jpg
http://lh5.ggpht.com/_DFI09FZf8p0/Sq4_UZDtWvI/AAAAAAAAAB0/8llsLiHhF2s/mandarynka3.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia