Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    34
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    156

Nasz dziennik;)


Oksymoron

781 wyświetleń

Postanowilam zaczac dziennik, w dniu odebrania papierowego dziennika. Czyli dzisiaj.

 


Wniosek o pozwolenie na budowe w gminie Mokotow zlozylam po raz pierwszy w lipcu 2008. Dzis jest 20 luty, 2009.

 

 


Zaczne od poczatku. W kwietniu 2008 kupilismy dzialke. Mialo byc lekko , latwo i przyjemnie. Liczylismy,ze zdazymy jesienia zaczac. O jakze sie mylilsmy

 


Jako,ze architektura jest mi bliskim tematem,od razu wiedzialam,ze ten projekt nie moze byc zwykly i typowy. Musial nosic znamioma dobrej architektury, miec duzo okien i plaski dach / sprawdzilam wymogi co do dachu przed zakupem dzialki/.

 


Razem z moja przyjaciolka architektem rzezbilysmy rzuty, potem ona dorobila cudna elewacje, po niecalych trzech miesiacach pognalysmy do urzedu.

 


Pani na Rakowieckiej powiedziala,ze w ciagu miesiaca pewnie bedzie. Wprawdzie moja przyjaciolka studzila moj zachwyt , mowiac,ze na pewno do czegos sie przyczepią,ze to na pewno dluzje potrwa,ale opierdzilam ja solidnie, bo skoro ta mila pani z urzedu mowi, to chyba wie o ja naiwna, naiwna to malo...gooopia po prostu!!

 

 


tuz przed uplywem 65 dni, kiedy juz zaczynalam budowac dom niemal zadzwonila pani inspektor/ /nasz aniol stroz,ale to sie okazalo duzo pozniej/

 


mowiac,ze niestety nie mamy drogi do dzialki i nie dostaniemy PnB.

 


Jak nie mamy pomyslalam, jak mamy Droga jest przecie!

 

 


Okazalo sie,ze nie jest to droga publiczna ani gminna tylko nalezaca do Skarbu Panstwa. A na taka musimy posiadac nie mniej nie wiecej tylko Sluzebnosc Wieczysta od Biura Obrotu Nieruchmosciami /BON/Miasta Stolecznego.

 


Ha. Luzik, pomyslalam. Lece tam i zaraz podpiszemy sobie kwitek

 


W BON oslablam. Pani powiedziala,ze trzeba zlozyc wniosek. Oki, zlozylam i grzecznie sie pytam kiedy mam sie zglosic,a pani mi wyjasnila,ze jak juz to podpisze ona , naczelnik , wojewoda, ktos w Ministerstwie jakims tam, Pani Prezydent Miasta Stolecznego/HGW/ , to oddadza to do wyceny, potem napisza opinie, spisza umowe i dostaniemy wezwanie do stawienia do aktu notarialnego JUZ za jakies pol roku.

 


Po czym dodala ,ze TAK SZYBKO to bedzie, dzieki temu,ze juz podpisali niedawno jedna sluzebnosc przy tej ulicy i maja faze przygotowawcza, wstepna ulatwiona.

 

 


Poszlam ze spuszczona glowa wycofac wniosek o pozwolenie na budowe i tak pani Inspektor mnie dobila informacja,ze wg inUrzedowej interpretacji planu miejscowego musimy zmniejszyc budynek, bo nam wychodzi za duza intensywnosc. Zapytalam grzecznie o co biega z interpretacja,a ona grzecznie powiedziala,ze ta droga , ktorej sluzbenosci nie mamy , bedzie w planach poszerzona za lat X , co oznacza,ze oni licza intensywnosc zabudowy wg dzialki pomniejszonej kiedys tam w przyszlosci o pasek na droge.

 


Podpowiedziala mi,zebym wystapila do Biura Planowania Przestrzennego / autora planu/ o interpretacje, bo moze Pałac / tak potocznie sie mowi na BPP, bo zlokalizowany jest w PKiN / przychyli sie do interpretacji po mojej mysli.

 

 


Poszlam do Palacu, zlozylam zapytanie. Pani z Palacu niezadowolona byla. Mowi,ze oni oddali plan gminie i gmina sobie interpretuje jak chce. Wyjasnilam,ze gmina niestety interpretuje tak jak ja nie chce i bardzo prosze o ustosunkowanie sie do zapytania. Moja przyjacilolka arch. zrobila badania w srodowisku i zdania byly podzielone. CO tez Palac nam odpowie nie wiedzial nikt. Wiekszosc byla sceptyczna.

 


Przy okazji zapytania do autora planu chcialysmy jeszcze zahaczyc temat 5 metrowej linni zabudowy, bo w opisie planu nieprzekraczalna linia zabudowy to 5 m,a na planie ta linia nie byla wrysowana,wiec sie uczepilysmy nadziei,ze moze to co narysowane jest wazniejsze niz to co napisane.

 


Jak sie pozniej okazlo -daremnie

 

 


Byl koniec wrzesnia. Wiedzialam,ze tej jesieni łopaty nie wbijemy.

 

 


Rozpoczelam oczekiwanie. Czekalam na opinie z Palacu, miala byc za 3 tygodnie. W sprawie drogi nie dzownilam, bo wiedzialam,ze pol roku to pol roku.

 


W miedzyczasie zlozylam o warunki w gazowni. a moze sie uda Powiedzieli,ze pol roku sie czeka,ale po dwoch miesiach zadzwonil na chybil trafil i okazlo sie,ze juz są i to pozytwne.

 

 


Poczlapalam do Palacu po 4 tygodniach,zeby nie bylo,ze jestem upierdem. PAni oburzona powiedziala, ze jeszcze nie miala czasu zajrzec do tego, bo wszyscy by chcieli od reki wszystko

 


Zapytalam , podobno niegrzecznie,czemu powiedziala,ze bedzie za 3 tygodnie Wzruszyla ramionami. Jak ja nie lubieeeeee zalatwiac takich spraw

 


Ale ,ale to nie byl najgorszy dzien. Wychodzac z pokoju w drzwiach spotkalam moja kolezanke z liceum, ktora jest architektem i ktora pracuje w Palacu Pogadalysmy chwile, szepnela slowko i za tydzien pani zadzwonila,ze opinia jest gotowa do odbioru . Ot po prostu, czary mary.

 

 


W miedzyczasie moja kochana ELizka wpadla na pomysl,ze BON w oczekiwaniu na sluzebnosci zalatwienie moze na wydzierzawic te piekielna droga przez meke. Ku mojemu zdziwieniu zgodzili sie Wydzierzawia nam droge na czas oczekiwania,zebysmy mogli zlozyc wniosek o pozwolenie.

 


Jedynie dwa miesiace przygotowywali umowe dzierzawy / byly tam jeszcze jakies turbulencje/ i juz 22 grudnia zlozylam wniosek o pozwolenie na budowe ponownie

 

 


w styczniu a to parafki na mapie brakowalo, a to projektu szamba nie wlaczylysmy do dokumentacji, ot takie tam drobiazgi,a moje cisnienie 220/180 juz nie robilo wrazenia. Powinnam chyba dodac,ze w poniedzialek mam termin porodu i wedrowanie po urzedach w ostatnich dniach ciazy jest nie lada wyzwaniem

 

 


Przed wczoraj zadzwonila Pani Inspektor, ktora caly czas mnie wspierala i podpowiedalaa jak co i gdzie. MAMY POZWOLENIE.

 

 


Obebralam, napisalam oswiadczenie,ze nie bedziemy sie odwolywac i dostalismy dziennik budowy. Tadam, tadam.

 


W przede dniu porodu , udalo sie!!

 

 


Siedze sobie wlasnie w domu. Przeszedl mąż i oglada z rodziawiona buzia i czyta na glos tytul,a ja zdretwialam. Nieeeeeeeeeeeeeee, jest blad w decyzji.

 


Wystepowalismy o Pozwolenie na budowe dwoch domow jednorodzinnych w zabudowie blizniaczej,a dostalismy Pozwolenie na Budowe domu jednorodzinnego w zabudowie blizniaczej czyli na pol blizniaka

 

 


Teraz w poniedzialek musze tam isc to odkrecic,ale boje sie,ze to nie zostanie potraktowane jako przejezycznie,ze moglam zle napisac we wniosku o pozwolenie,ze .....

 

 


Cos czulam,ze to nie koniec. COs tak czulam

 


 

 

 


reasumujac, urzedami to panstwo stoi!!

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...