Atena mój wymarzony domek...czyli Ani i Tomka budowanie domu
przychodzi taki czas,ze juz nic nie cieszy a wręcz pewne sprawy zaczynają irytować
mogę powiedzieć, że jestem zmęczona ale nie tak fizycznie jak po przekopaniu hektara ziemi ale wyczerpana emocjonalnie, psychicznie....po prostu zdołowana.
wylewki kończą robić na gorze i ciągle słyszę, że coś jest nie tak. Wczoraj nie wytrzymałam i byłam mówiąc najoględniej mało sympatyczna. Pan który robi wylewkę powiedział, że jest wrażliwy a ja na niego krzyczę. Ten biedny człowiek nie słyszał w takim razie jak krzyczę ale (czego mu nie życzę) ta chwila nadchodzi z prędkością światła.... mam dość ciągłego sprawdzania i wynikania co zrobili, jak to zrobili i czy nie schrzanili.
co ja w ogóle wypisuję.....może mi przejdzie. powinnam się cieszyć, że mam dom prawie gotowy no może nie do zamieszkania ale gotowy do wykańczania.
czy tylko mnie dopadła taka chandra kobiety budującej czy inni też to mają??!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia