O tym, jak powstaje mój ogród...
Jak widać na zdjęciach, pole do popisu mamy niezłe ( i dosłownie i w przenośni ). Najpierw rozpoczęło się planowanie - co, gdzie i dlaczego. Zbudowałam sobie z kartonu domek i garaż, zaopatrzyłam się w papier milimetrowy i zwykły w wieeelkich arkuszach i na pierwszy ogień poszło umiejscowienie budynków. Jak już się uporaliśmy z budynkami, łatwo było dopasować dojazd do garażu. Co do ścieżek i komunikacji między budynkami, stwierdziliśmy, że z tym poczekamy i poobserwujemy, jak najczęściej chodzimy, i dopiero wtedy wymyślimy sobie ścieżki. Pomysł się sprawdził i teraz już jestem pewna gdzie ścieżki mieć będę, a wcześniej chciałam je zupełnie gdzie indziej Ale o tym napiszę później
Zależało mi bardzo na ustaleniu budynków i podjazdu, żeby posadzone jeszcze przed budową drzewka nie wyrosły w łazience czy w salonie
Jako pierwsze w naszym przyszłym, pięknym ogrodzie pojawiły się sosny. Dostałam je od koleżanki, musieliśmy sami pojechać po nie, wykopać te , które nam się podobały i posadzić u siebie.Było to jesienią 2007 roku. Ale się cieszyliśmy z tych pierwszych drzewek! Posadziliśmy je trochę nietypowo, bo nie w grupach, a w rzędzie Sama nie wiem, co z tego wyniknie za kilka lat, ale wymyśliłam sobie, że chcę mieć kawałek żywopłotu właśnie z sosenek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia