danonkowy irysek
Zeszły tydzień upłynął błyskawicznie.
Pogoda nie była dla nas zbyt łaskawa raz deszcz,raz grad i straszny wiatr.
Mury zatem nie rosły wcale dokończyliśmy kilka scianek w przerwach między deszczem.
Postawiliśmy pierwszy, z czterech narożników i tym sposobem do wielkanocy na 100% nie damy rady dojść do wieńca.Jestem wściekła ,
ale jestem już wykończona fizycznie i machnęłam na to ręką ,przecież nie mogę wrzeszczeć na wykonawców ,bo robimy to z dziadkiem sami....trochę szkoda, bo by mi ulzyło!!!
(ale chociaż umyłam okna w domu w końcu święta na karku)
Z każdym poślizgiem coraz bardziej oddala się termin wprowadzenia się do nowego domu ,przykro mi z tego powodu ,ale co ja mogę z pogodą nie wygram!!!
Może w przyszłym tygodniu napiszę coś więcej i wkleję jakieś zdjęcia o ile zanotuję jakiś postęp w pracach przy moim Irysku....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia