Domek AKA-JONEK
Witam wszystkich czytających !Od kilku miesięcy noszę się z zamiarem założenia dziennika, ale ciągle odkładam ten moment, bo to zadanie bardzo zobowiązujące zarówno wobec Was czytelników jak i mnie samej. Mam nadzieję, że kolejne podejście uruchomi ten magiczny moment...
Mieszkamy w bloku ponad 10 lat i gdyby nie nasi Przyjaciele (pozdrawiam), którzy dosłownie zarazili nas pomysłem na dom pewnie by tak zostało. Pomysł wykiełkował prawie dwa lata temu i najpierw szukaliśmy domu do kupienia - miało być szybko i nie za drogo,do tego blisko, potem przyszedł czas na działki, ale wszystkie oglądane były: za drogie, za duże i zbyt daleko i tak po prawie roku poszukiwań odkryliśmy,że te wszystkie oglądane przez nas działki już sprzedano, a jeśli nie to cena wzrosła znacznie... Hm, tzn.,że wysokość kredytu na zakup i budowę niebezpiecznie wzrasta...
Aż nadszedł marzec ubiegłego roku i piękny dzień, w którym poczułam "pik" - znaczy to tyle, że odlądana działka musi być nasza, mimo, iż nie jest ani tania, ani kształtna ani w wymarzonej lokalizacji...
Jak chcieliśmy tak się stało i w kwietniu staliśmy się posiadaczami kawałka ziemi. I jeszcze winna jestem wyjaśnienia kto to - "my" czyli ja, mąż i dwaj chłopcy.To jakby wstęp mam za sobą.
Teraz o tym co zostało zrobione w celu realizacji najważniejszego i dotychczas najdroższego (dosłownie w każdym znaczeniu) marzenia:
- mamy wszystkie uzgodnienia,
- mamy projekt (indywidualny),
- pozwolenie na budowę,
- kredyt (tez mamy )
- prąd na działce
i czekamy na budowę - planowany termin koniec marca/początek kwietnia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia