Domek AKA-JONEK
Ufff - niedawno wróciłam z domu . Walentynki spędziłam pracowicie, ale od początku. Śnieg sypie nieustannie i bajkowo nam się zrobiło wokół domku, a na dodatek nie widać tego bałaganu na podwórku. Jako, że dziś sobota udało się pojechać w tzw "biały dzień" na budowę. Na miejscu (w środku) już nie było tak biało, ale powoli doprowadzimy to do stanu używalności. Młody namachał się dziś łopatą do śniegu, a że dziecko wychowane w mieście to robił to trochę nieergonomicznie .
Najpierw spotkania: pan od kuchni wyprzedził pana od kominka, bo ten się nieźle spóźnił, a do tego był dziwny - jakby wczorajszy i kompletnie nie w temacie. Przez telefon ustalałam z nim szczegóły i miał być przygotowany w temacie, ponadto mówił, że pracują na dovre, a dzisiaj nie wiedział nic ani o wkładzie, który wybraliśmy, ani o obudowie, a przez telefon powiedział, że prospekty i próbki kamienia przywiezie . W końcu okazało się, że przyjechał nie ten, z którym rozmawiałam, ale wspólnik - z góry dziękuję za takiego fachmana. Tak więc drugie podejście do kominka to też klapa, bo nie omieszkam panu podziękować (z komentarzem ) w poniedziałek. Dodam jeszcze, że firma kominkowa, a wkład marketowy . Nam nie pasuje, panu już dziękujemy!
Tymczasem pan od kuchni zrobił mi w głowie kolejną rewolucję, oczywiście wcześniejszego projektu nie pokazałam, a ten będzie chyba zupełnie inny, zobaczymy, generalnie pan - jako fachowiec był ok, ale znalazł parę rzeczy do przeróbek...
Razem z fachowcami odjechali moi chłopcy do domu i wtedy mogłam się zabrać za szorowanie tego nieszczęsnego gresu. Ogólnie jest ładny, ale to szorowanie i impregnowanie sprawiło, że chodzę prawie na czterech łapach..., czyli: 3x mycie (szorowanie) 2x impregnacja to jakieś 300m2 razem, to jakby posprzątać rmarket na kolanach . Tyle na dzisiaj, bo muszę pogrzebać w agd do kuchni, mam się przygotować na drugie spotkanie z p. kuchennym, następne dylematy przede mną .
aka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia