Drewnianego domu dziennik
swieta jakos przeszly, choc bylismy swiadomi ze mialy byc juz w nowym domku.
bylo troche wolnego w grudniu i styczniu, troche weekendow wiec zgodnie z zalozeniem wzielismy sie sami do roboty.
na poczatek impregnacja calosci wiezby i scian od wewnatrz Fobosem M4 bez barwnika. troche to czasu zabralo chcielismy zrobic zgodnie z norma tzn. odpowiednia ilosc na m2 przy natryskiwaniu i nanoszeniu pedzlem.
po jakies 4 dniach pracy udalo sie.
na poczatku stycznia udalo sie zorganizowac transport drewna do wykonczenia srodka.
mimi ze traktor byl 4x4 i kolami po 1.8m srednicy, 12 ton, problemow bylo troche, ale jakos udalo sie.
ktoregos dnia sprawdzilem ile sniegu jest na dachu bo jakosc krotszego komina juz nie widzialem i sie przerazilem - ok 1.2m, a wtedy jakos zaczelo sie ocieplac i robil sie ciezki. tak wiec spedzilem ok 5 godzin w nocy, na dachu, z lopata do sniegu, przemoczony, z bolem miesni :)
wbrew pozorom na dachu o pochyleniu 45 stopni z szorstkim pokryciem mozna chodzic bez zjezdzania w dol !.
pozniej przyszedl miesiac za grania wiec dom stal sobie sam i wysychal po impregnacji.
koniec lutego i poczatek marca to szlifowanie scian dzialowych i belek stropowych - chyba 5 dni najgorszej pracy, w pyle - ciezka robota.
pozniej 3 dni mszenia - trzeba bylo to zrobic bo sciany dzialowe mialy 3 cm kliny miedzy balami, a juz najwyzszy czas zeby caly dom zaczal "siadac", a to bylo powstrzymywane czesciowo przez te sciany dzialowe
pozniej zrobienie wymaniu na jedej z belek w klatce schodowej i ukladanie pierwszej podlogi na belkach stropowych.
zdjecia wrzuce jak tylko troche tam posprzatamy bo teraz to niewiele bedzie widac :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia