Zwykły-niezwykły,wiejski dom-Jaśmin2 już nie szkielet-praefa
No to fima MERA SCHODY dołącza do firmy Nordhome.
Przestrzegam wszystkich przed tą firmą. To faktycznie wielki zakład, ale zdaje się, ze robiąc 700% normy w tym czy ubiegłym roku zapomnieli o tym, ze liczy się nie tylko podpisanie umowy, ale również realizacja zamówień, na którą po porstu nie mają czasu. Na informowanie o tym klienta – również.
Takiej olewki od czasu Nordhome - dawno pamiętamy.
Dopiero co w czwartek pisałam, o tym jak się popisali, ale sprawa niestety ma swój ciąg dalszy.
W piątek po południu szanowna pani, a właściwie olewnica pierwszej wody, zadzwoniła i powiedziała, ze schody będą jednak we wtorek a nie w poniedziałek. Mąż wpadł w szał i jej na to, że jego urlop juz się skończył, czekał na schody do 24 lipca, dopiero co ustalił że w poniedziałek, że ktoś z nas będzie musiał tuż po urlopie znowu robić sobie wolne, że do są straszne koszty dla naszych firm i że praktycznie jest to niemożliwe, a tu firma nagle sobie stwierdza, ze ktoś z nas musi wziąć wolne we wtorek, i że co to jest za traktowanie klienta i dowolne dysponowanie naszym czasem i może warto by zapytać KIEDY jest to teraz możliwe, jak się ponownie okazało, ze firma znowu nie dochowa dopiero co ustalonego dzien wczesniej terminu (czyli poniedziałku).
Oczywiście, w słuchawce cisza, a potem panienka stwierdziła, ze w takim razie to żeby dać jej chwilę czasu i ona oddzwoni i powie co i jak. No niestety, nie oddzwoniła, a telefony przestała odbierać. Tak to się pracuje w tej firmie i obsługuje klientów.
Ponieważ godzina końca ich pracy zaczęła się zbliżać nieuchronnie maż przez centralę wydzwonił kolejną kobitkę, która była już nieco bardziej rozmowna i rozgarnięta. Przyznała, że mają przerwę technologiczną i że postarają się cos zrobić w kwestii naszych schodów. Mąż nieco złagodniał i przyznał, że w takiej sytuacji, możemy pójść na ugodę bez sądu, ale muszą zaproponować – może np. jakieś finansowe zadośćuczynienie w związku z ta paranoiczną sytuacją. Ustalili z mężem, że zadzwoni w sobotę do godz. 12 i zaproponuje „coś”.
W sobotę ta pani już nie zadzwoniła, za to zadzwoniła ta co zawsze i mówi, że termin montażu wtorek. I nic więcej. Na to mąż, że to to już mówiła, ale rozmowa w sobotę miała dotyczyć czegoś innego – ustalamy termin dogodny i propozycję firmy co do rabatu. Pani na to, ze ona nic o tym nie wie. Na to mąż, już znowu rozwścieczony, że przekroczyli termin, potem zmieniają go z dnia na dzien, nie ustalają go z nami i nie chca się dogadać. To my w takim razie odstąpimy od umowy, do czego mamy prawo, bo u mowa właściwie przestała obowiązywać, a w poniedziałek sprawę przejmuje nasz pełnomocnik-radca prawny, z którym teraz będą się kontaktować i koniec. Będziemy żądać zwrotu zaliczki, będziemy wnosić o pełen zwrot kosztów związanych z przekraczaniem terminu i jego odwoływaniem, a koszty te obejmą koszty dni wolnych, które zmuszeni byliśmy pobrać wraz kosztami opuszczonych dni pracy i wszelkich innych strat firmy z tego tytułu, a także koszty przesunięcia innych zawartych przez nas umów związanych z budową, które nie mogą być zrealizowane przez przesuwanie ich terminów. A potem obciążymy ich fakturą za wykonanie schodów przez inną firmę. Z kolei oni zostaną ze schodami pod wymiar na przemiał, więc chyba lepiej rozmawiać. Że bardziej firmie się chyba opłaca dogadać z klientem, niż pójść w koszty, schodów i zwrotu kasy.
Na to PANI w śmiech! Mąż do niej ze chyba nie wie z czego się śmieje, bo nie rozumie powagi sytuacji, i że my po prostu mamy już dość nierzetelnych podwykonawców i będziemy się broniąc przed takimi, trudno najwyżej na schody poczekamy w innej firmie.
Co więcej, ze jesteśmy w stanie udowodnić, ze mieliśmy co najmniej dwie oferty schodów, które już teraz byłyby wykonane, ale ze względu na ich obiecane terminy, odrzuciliśmy.
Wszystko to dostali tez od nas po tej rozmowie – na piśmie, Pani dostała więc termin do poniedziałku do godz. 10, a potem – kontaktuje się z nimi już tylko prawnik.
W poniedziałek o 10 pani zadzwoniła – nie miała żadnej propozycji, za to mąż powiedział, ze zgodzimy się na przesunięcie terminu, jak ustalimy obustronnie satysfakcjonujący rabat na ostatnią transzę za schody. Poprosiliśmy o takie zobowiązanie na piśmie, i je dostaliśmy.
Zatem dzisiaj czekamy na schody. I co????????
OKOŁO GODZ. 9.30 DZWONI MONTER I MÓWI, ZE DZISIAJ NIE PRZYJEDZIE!!!!!!! BO PONOĆ OBEJRZAŁ SCHODY NA HALI I MAJĄ WADY, WIEC ON TAKICH NA MONTAŻ NIE WEŹMIE, BO BĘDZIEMY JE REKLAMOWAĆ.
CZWARTY TERMIN – NIE DOCHOWANY! MĄŻ WPADŁ W SZAŁ – ZA TEELFON I DO FIRMY, ALE TAM… WSZYSCY NA URLOPIE ŁĄCZNIE Z PANIENKĄ OBSLUGUJĄCĄ NAS WCZESNIEJ. SZEFA ZADNEGO NIE MA, I W OGÓLE SIELANKA.
NIE WIADOMO, KIEDY BĘDĄ SCHODY, W JAKIM SA STANIE I „OCOKAMĄ” I Z KIM SIĘ TERAZ KONTAKTOWAĆ!
MA-SA-KRA!
NO MORE MERA SCHODY NO MORE!!!
Obudziliśmy więc zaspaną panią na urlopie, z żądaniem kontaktu do kogokolwiek z biura. Pani oczywiście rozkoszna - nie widzi żadnego problemu w tym, ze znowu schodów nie ma, i ze ma być jakiś nowy, kolejny termin, „bo przecież lepiej, żebyśmy mieli ładne schody, niż wadliwe, nie?”
W końcu jak się dodzwoniliśmy do kogoś z biura (siedzi tam teraz jedna pani na zastępstwie) powiedziała, ze wie, ze cos jest nie tak, i ze mają sprawdzić co z tym schodami i na kiedy dałoby się zrobić, może nawet na jutro, ale nikt tego teraz nie wie… Wszystko fajne, tylko małżonek jutro wyjeżdża…
Zadzwoniliśmy tez do handlowca, i poinformowaliśmy go znowu o sprawie, ponoć właśnie był na spotkaniu w naszej sprawie u przełożonego.
Mera powiedziała, ze w ciągu godziny dadzą znać co ze schodami, no to czekamy. Teraz to już nie wiem co musieliby wymyślić, żebyśmy jednak czekali na te schody u nich, ale dajmy im szansę tę godzinną. Jak nie, to adieu. Trudno, jest wiele firm robiących schody, będziemy czekać kolejne tygodnie, ale nie odpuścimy Merze tej sprawy….
Ja już chcę mieszkać....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia