Dziennik budowy - Wichury
Czekając tak sobie i patrząc na rodzące się w bólach nasze marzenie... narastająca złość zmieniła swe oblicze w..- błaganie by dobry los...sprawi:
ABY TYLKO DOJECHALI!!!!
(Nawet po mordzie nie dostana od mojego starego ,który chyba im wybaczył...szkoda... )
JADĄ , JADĄ darł się mój syn pędząc na rowerze
( miał za zadanie stać na krzyżówce i wypatrywać jak najmilszych gości,pokazac drogę na działkę na wypdek gdyby zapomnieli gdzie mają stawiać ten dom...)
Zajechali a jakże z fasonem ,przyciągnęli ze sobą namioty do spania i gar kuchnię ....świadczyło to o tym że ZOSTANĄ NA DŁUŻEJ i teraz to już ruszą z kopyta!!!!
Wyjaśnień wielkich nie była Pan szef stwierdził że takie obsówki to normalka i właściwie nie wie O CO CHODZI I Z KĄD
TA NIECIERPLIWOŚĆ W TYCH N A T A R C Z Y W Y C H TELEFONACH....Przecież są i właśnie biorą się.....
Machnęliśmy reką - szczęśliwi że przyjechali ,trudno nasza strata "niech sie mury pną do góry"...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia