Sąsiecznowy dziennik Kubanek
W połowie września, na plac budowy wkroczył sąsiad z łopatą i z pomocą swojego syna oraz w/w łopaty zrobił wykopy pod fundamenty. Po czym zjawił się murarz, aby zabrać się do deskowania i wykonania chudziaka pod ławy.
Praca wrzała (tak to się pisze w czasie przeszłym?) a beton lał się strumieniami (na szczęście tam, gdzie trzeba).
W międzyczasie zakupiliśmy "z odzysku" tzw. płyty jumbo, które miały służyć do utwardzenia krytycznych miejsc podjazdu dla ciężkich samochodów (grucha, pompa, etc.). Jedna płyta to ok. 180kg, 150 sztuk. Niestety, nie znaleźlimy jelenia, który ułożyłby te płyty za sensowną cenę, więc trzeba było zakasać rękawy, pobrać łomy, uruchomić ogrodowy ciągnik teścia i wziąć się ze szwagrem do roboty :)
Szwagier podciągał płyty:
http://jakub.gasiorowski.w.interia.pl/Budowa/20050917_plyty_ukladanie3.jpg
a następnie ja je w trudzie i znoju układałem, poziomowałem, etc.:
http://jakub.gasiorowski.w.interia.pl/Budowa/20050917_plyty_ukladanie5.jpg
Zajęło nam to trzy dni, ale efekt jest imponujący. No i wieczorem w łazience mogłem bez zażenowania zrobić piękny czajniczek przed lustrem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia