witanko, dawno mnie tu nie było a to tylko dla tego że zbyt dużo emocji w ostatnim czasie przeżyłem wiec 20.09.2008 bylem umówiony w banku(polbanku)na podpisanie umowy kredytowej.no i oczywiście na dzień przed podpisaniem zacząłem przeglądać internet i natknąłem się na niezbyt przychylne opinie na temat banku ,na większości forach zdecydowana większość była na nie, strasznie odradzali wzięcie kredytu w tym banku wiec troszkę się przestraszyłem(taki duży a tak się boi )

Bylem umówiony na 10 rano, pół nocy nie przespane.Na świętojańskiej w Gdyni bylem już o 9.30 (bank otwarty od 10)krążąc jeszcze miedzy sklepami 5 min przed wejściem do oddziału zagrałem w dużego lotka (a nóż widelec) za 10 złotych na chybił trafił:).wiec wszedłem do banku i stało się to co czytałem na necie zaczęło sie sprawdzać przedstawiciel poinformował mnie po pól godz ze niestety nie ma jeszcze umowy kredytowej bo musieli nanieść jeszcze jakas korektę podpisałem jakieś papiery i stwierdziliśmy ze należny to przełożyć na nast tydz (charakter pracy inaczej nie pozwala) wiec wyszedłem i pomyślałem sobie ze chyba forowicze mieli racje ale...po chwili zadzwonił tel, dzwonił bankowiec pytał się czy jestem daleko bo ma umowę przed sobą ,została przesłana mailem.nie pozostało mi nic innego jak wrócić się zniesmaczony by w końcu podpisać milion kartek.pieniążki miały zostać przelane w ciągu 7 dni roboczych od nast dnia po podpisaniu umowy ,wypadło to dokładnie 29.09.2008. o 15 postanowiłem zadzwonić do przedstawiciela by zapytać się gdzie jest kasa ,nadmienię tylko ze miał mnie poinformować o przelewie ,nie odbierał tel przez godz (dzwoniłem co 5 min)aż w końcu napisałem SMSa czemu nie odbiera ,gdzie jest kasa:)po paru min wpadłem na pomysł by zadzwonić na infolinie banku ,tel znalazłem na necie (w tel) i okazało się ze kasa już jest:) a jeszcze jedno w totka miałem tylko 1 trafienie a bankowiec oddzwonił do mnie ze był na urlopie i kasa juz jest na koncie:D