Dziennik Martki
Przyjeżdzają jutro, a moje przerażenie sięga zenitu.
Dzień zaczął się powoli.
Zgodnie z wcześniejsza umową, oraz porannym listem od Whispera odwiedziałm inspektora nadzoru, który ma pilnować coby panowie nie puścili mnie z dymem, torbami, czy w skarpetkach.
Potem odwiedziłam hurtownię, domawiając jeszcze parę stalowych drutów, drut więzałkowy, (czy "ą")i wszechobecne gwoździe 2,5, 3 i 4. Przywiozą jutro o 10 rano.
Następnie zapłaciwszy w hurtowni objawiłam się w środku Jazgarzewa z brakiem gotówki i brakiem koparki.
Brak koparki udało się zniwelowac dosyć szybko, zadzwoniłam do pana, którego ogłoszenie wisiało na płocie i zaprosiłam na jutro na 12.
Brak gotówki musiałam nadrobić w Piasecznie.
O 15 przyjechał pan geodeta,(tu kolejny ukłon w stronę Whisperów) i pokrzykując na panią, którą ze sobą przywiózł wytyczył mi doemk. (ta pani to chyba jego zona, bo na obcą to by chyba tak nei wrzeszczał) Pan geodeta zainkasował 450 pln i pojechał w siną dal.
W tym samym czasie pan, który miał nawieźc mi gruzu zawitał na działeczkę i z impetem zakopał sie w glinie. Przez dwie godzinki czekał na swojego wybawiciela. Wywalił gruz i pojechał. Podobno jutro, do 9 rano będę miała tam autostradę.
Załatwiwszy inspektora, geodetę, prąd na działce, gruz i koparkę udałam siedo domu w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy, jak tylko przekroczyłam próg mieszkania zadzwonił pan koparkarz, że on jutro nie, bo jak teren obeschnie to będzie lipiec i on na obierki nie zarobi.
Baba jestem, więc nic innego nie pozostało jak się rozpłakać.
Zamówiłam innego koparkarza, który rzekł, że tam sa mokre tereny, ale przeiez już obeschło i przyjedzie o 10.
Więc hurtownia z deskami powinna być wcześniej
Udało się dodzwonić, przełożyć dostawe na 8.30.
Ciekawe co z moją autostradą.
Czemu mam wrażenie, że wszyscy, którym zlecam jakieś prace robią mi łachę?
A jesli ta kopara faktycznie się zakopie?
Jak ja mam dzisiaj zasnąć?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia