Nasz domek pod limbą
Niedziela... Dzień nudny do bólu. Dzień, który lubię a jednocześnie szczerze nienawidzę za to, że jutro jest ten przeklęty poniedziałek i znów zaczyna sie tydzień ciężkiej charówy. Jednak ten poniedziałek to też dzień w którym ekipa budowlana wróci na nasz plac boju i będzie robiła kolejne postepy w budowie naszego wymarzonego domku, czyli bilans poniedziałku jako znienawidzonego dnia wychodzi na plus
Przez ten tydzień zstała wywieziona cała glina a na to miejsce przyjechało około 40 wywrotek żwiru. Koszt to około 4 tysiaki + dobra flacha dla drajwerów. Z tego około 5 wywrotek poszło na drogę dojazdową do działki bo wczesniej jechało sie po lekko zarośnietęj, starej drodze, która miała troszkę duzo nierówności. Narazie wyglada to tak:
http://iv.pl/viewer.php?file=wrd8c77p8vss7de8nq9.jpg" rel="external nofollow">http://iv.pl/images/wrd8c77p8vss7de8nq9.jpg
http://iv.pl/viewer.php?file=we5cnxje6ykagncjg7nj.jpg" rel="external nofollow">http://iv.pl/images/we5cnxje6ykagncjg7nj.jpg
http://iv.pl/viewer.php?file=mag0pqb282wsea8eu1vt.jpg" rel="external nofollow">http://iv.pl/images/mag0pqb282wsea8eu1vt.jpg
Dzisiaj rano poszedłem troszke bloczki fundamentowe porozstawiałem żeby przeschły bo stojąc w paletach pod folią były cały czas mokre więc jedną palete rozstawiłem na luźno a następnych kilka porozcinałem z folii.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia