Dziennik Martki
Wracają jutro rano.
Podobno do mojej ekipy ma dołączyć ktoś jeszcze.
Dziś pojechałam obejrzec dobytek i sprawdzić czy Budrys zyje
Dzwoniąc rano pytałam czy czegoś mu nie potrzeba, ale prosił tylko o papierosy fajranty czarne i plastifikator na jutro.
Zamówienie na działkę dostarczyłam, ale Budrys coś markotny. Że zrobi kawę nie proponuje, a zawsze to robił. Za to chodzi i chce o coś spytac a sie wstydzi.
Ponieważ chłopczyna, którego życiową ambicją jest mieszanie zaprawy az nazbyt przypomina mi mojego brata, doszłam do wniosku, ze pewnie albo za całą kasę kupił piwska albo raz a dobrze kupił sobie wódeczki i nie ma kawy.
Rzeczywistośc okazał siejeszcze fajniejsza. Wódeczki były dwie, bo nudno i co tu robić. Posprzątał przecież, stolik zbił, deski poukładał dobytku dopilnował a tu czasu tyle... Budrys więc nie miał nawet na chleb i głupol jeden zamiast powiedzieć ze potrzebuje, to chciał tylko papierosy. Fajranty czarne.
Nakarmiłam głuptasa.
Chłop to jednak zupełnie inny gatunek.
No nic.
Dwa tygodnie temu lalismy strop jak juz pisałam i wyglądało to tak:
ekipa na stropie a ja ba betoniarce :)
http://foto.onet.pl/upload/23/31/_471623_n.jpg
Lejeeemy :
http://foto.onet.pl/upload/29/22/_471613_n.jpg
No i kwiatki przyczepione do zalanego stropu, które trzeba było "podlać"
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia