Dziennik Martki
Tak ostatnio skrzydła mi trochę opadły i aż sienie chce pisać.
Póki pojawiały się problemy, które szybko rozwiązywałam, to tylko popychało do działania.
Teraz ciągle wydaje mi sie, że się nic nie dzieje.
No nie, nie wydaje mi się.
Nic się nie dzieje.
Ekipa olewa sprawę, bo MS ma drugą budowe pod Otwockiem i przyjeżdża rzadko.
Robią powoli.
W sobotę pierwszy raz trafił mnie szlag - pierwszy raz bowiem przyjechałam około godziny 14, a cała trupa siedziała w przyczepie. od rana wymurowali 3 warstwy cegieł na drugim kominie.
Fakt, od razu ruszyli do roboty jak tylko mnie zobaczyli.
Tylko ja nie mam czasu tak jak w sobotę codziennie rozłozyć sobie kocyka na działce, włączyć laptopa i nie zważając na świecące w ekran słoneczko pracować.
Nie pisałam wszystkiego wczoraj, bo czekałam aż mi złośc przejdzie.
Panowie murarze mieli bowiem czelność zadzwonić do mnie i spytać, czy oblewamy wiechę.
Nie mam nic przeciwko oblewaniu - co etap kombinują jakieś kwiatki i przyczepiają - oblewanie było.
Moja naiwna dusza myślała, ze robota będzie skończona tak jak obiecali.
Niestety. W sobote o zmroku jeszcze pofatygowałam sie na działkę. Myslę sobie, może widzieli że jestem wkurzona i skończyli.
Pudło
Dwóch murarzy przez cały piekny słonenczy dzień zbudowało 7 warstw klinkierowego komina.
Zostały im do końca trzy.
Gdyby nie obijali sie z rana, czego oczywiście nie moge udowadnić bo mnie tam nie było, to zapewne by skończyli.
Nic to Baśka...
Jutro czeka mnie przeprawa z MS.
O ile złość mi nie przejdzie.
AAA nie napisałam jeszcze, że ów MS zabrał w piątek rano siebie i jednego z murarzy oczywiście bez uzgodnienia ze mną, bo po co i pojechali do domu.
Mają komunię dzieci.
Nie jestem zołzą i rozumiem, ze w takiej chwili chce siębyć z rodziną, ale do diabła chociaż słowo należałoby powiedzieć.
W sumie nie powiedział, że wróci w poniedziałek.
Może jeszcze jutro go nie będzie.
Z humorystycznych rzeczy, bo nie da sie ukryc, że i takie są kazali mi do dachu kupic tasmę dwustronnie klejącą, klamry do gąsiorów i coś jeszcze do tych gąsiorów, o czym zapomniałam wle wiem że miało być 3,5/7.
Pewnie jakieś wkręty.
W każdym razie MS powiedział, że dobra taśma taka jaka ma być kosztuje co najmniej 40 PLN. Nie wiem gdzie się taką kupuje, bo póki co ja znalazłam w OBI za 18 i to jest najdroższa. Z tym, że pisało do wykładzin, a nie do folii dachowej, więc nie kupiłam.
W hurtowni patrzyli na mnie jak na wariata (szkoda, ze nie robiłam zdjęc min tych państwa), bo nie chciałam folii za 6, bo majster powiedział, że ma byćza 40 i jeszcze poprosze takie coś do gąsiorów co ma 3,5/7.
Nie zgadli co to ma byc. Trudno.
Jutro muszę się jeszcze wybrać do Statka, bo nie uzgodniliśmy co z popękanymi dachówkami - może on coś poradzi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia