Dziennik Martki
Facet, to choćbyś i 1000 razy powtarzał to się nie nauczy co to telefon i w jakich sytuacjach nalezy go użyć.
Zjawiłam się dziś, tradycyjnie późno. Pracowałam. W końcu trza sie rozliczyć z MS w tym tygodniu. Trza jakąs kasę więc zarobić.
Panowie siedza na dachu. Odpoczywają - nie ma sięco dziwić, upał.
Na pytanie" Jak tam" odpowiadaja oczywiście, że "doooobrze"
A na pytanie czy wszystko maja odpowiadaja "no tego broknie jakies 4 dachówki na bokach bo sum potłuczone i tokich blasek pod gąsiory tys broknie"
19.30 i ja mam znaleźc do jutra dachówki. Cztery, boczne, L15 czerwień naturalna. I blaszki.
Blaszki podnoc miały byćw marketach budowlanych. Wytłumaczli mi o co idzie, podobnie wygięta blaszkę dali do ręki i pojechałam pytać do Leroya :)
Pan w Leroyu pamiętał mnie od ostatniego razu kiedy to szukałam czegoś co ma 3,5 na 7, ale nie zdążył uciec. Cóż z tego, skoro zobaczywszy przygotowaną przez murarzy pomoc naukową usmiał się i powiedział, że kieeedyś to oni to mieli, a teraz to nie. no nic - jedziemy do OBI powtórzyć proces. Po drodze panowie dzwonią , ze jeśli jeszcze tych blaszek nie kupiłam to oni właśnie znaleźli w gąsiorach zapakowane.
Ufff, to tylko te dachówki.
A, zapomniałam napisac, że jutro mam dzień bezsamochodowy i nie mam pojęcia jakim cudem brakujące dachówki znajdą sie na działce nawet jeśli męczony przeze mnie Statek (bo oczywiście znów nie zważając na godzinę zadzwoniłam do niego) je zdobędzie.
Darowałam sobie wykład na temat zastosowań telefonu komórkowego i smętnie zwiesiwszy głowę czekam jutra.
Bo wyprowadzają się w środę rano.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia