Dziennik Martki
No to zrobiono mi awanturę.
Ja już wspomniałam zamówiłam okna w dniu 04.lipca.
Tego samego dnia wpłaciłam zaliczkę.
Firma, w której zamówiłam owe okna podobno otrzymała zaliczkę 06, ale wymierzyli okna 05.lipca.
W dniu mierzenia, podpisałam wymiar i usłyszałam, że następnego dnia zamówienie zostanie wysłane do Stollaru.
Do stollaru zadzwoniłam dziś o 8.13 i uzyskałam informacje, że zamówienie nr 45/2005 do nich jeszcze nie wpłynęło.
Trzeba również wspomnieć, że w samym Stollarze produkcja trwa 4-5 tygodni., więc do 11 sierpnia nie wyrobiliby sie w żaden sposób.
Usiłowałam się skontaktowac z firma, której nazwy nie wspomne, ale przed momentem dzwonił do mnie człowiek, u którego okna zamawiałam, że Stollar sie z nim kontaktował i jak ja śmiem go sprawdzać, że przez 10 lat nie zdarzyło mu się aby ktoś dzwonił do fabryki i pytał czy jest zamówienie, że umowę podpisałam z nim a nie ze Stollarem.
Wtedy poprosiłam o zwrot zaliczki, bo podpisze ją własnie ze stollarem - postraszył mnie sądem.
Termin to jest jego problem a nie mój i co ja sobie wyobrażam.
Jakoś nie mogło do niego dotrzec, że klient ma prawo kontrolować dostawcę, zwłaszcza, gdy topi spore pieniądze. Gdy o tym wspomniałam zjeżył się jeszcze bardziej i stwierdził, że on również sprawdzi sobie moje płatności. Powodzenia.
Nie wiem co mam z nim zrobić, ale do wieczora coś wymyślę.
Póki co chodzi mi po głowie, żeby zadzwonić jeszcze raz do Stollaru, zapytać o możliwość montażu bez udziału tego pana.
Albo poczekać na montaż i jesli będzie opóxniony zapłacić mniej.
I również wysłać go do sądu.
Moja budowa zaczęła się 05. kwietnia.
Dziś jest 14. lipca - dzień w którym od rozpoczęcia procesu adrenalina skoczyła mi najwyżej. I dzień, w którym pierwszy raz wykonawca okazał się, co tu ukrywać, chamem pierwsza klasa.
Obejrzę sobie wieczorem "ucz się Jasiu", kiedy to Kobuszewski zaczyna dyktowac "chamstwo w życiu"... :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia