Dziennik Martki
Bankowa epopeja.
Wczoraj przesłałam mojemu "Doradcy" prośbę o opinię bankową, aby zrefinansowac siew innym banku (tym samym, co Whispery u tego samego pana K.)
Pan "Doradca" (cudzysłów jest celowy) poprosił o przyczyny decyzji o zmianie wierzyciela i wstępne warunki zaproponowane przez konkurencję.
Oczywiście warunki chciałam bardzo przesłac choćby po o, żeby zrobiło mu się łyso, tak z przyczynami hm... troche sie wahałam. Wszak w tym tygodniu już potraktowałam kogoś tak jak na to zasługiwał, więc nie chciałam miec drugiej marnej duszy na sumieniu.
Ale "Doradca" nalegał.
Na pytanie, czy moge wysłać mailem, odpowiedział, że i owszem, jednak on nie ma tutaj, to może na pana Marcina mail? (Pan Marcin, to mój pierwszy DORADCA, który na moje nieszczęście awansował i teraz jest szefem "Doradcy")
Upewniłam się ponownie, że mam tam wszystko wysłać.
Ograniczyłam do minimum listę przyczyn (tzn nie opisałam wszystkich wyskoków, a tylko ostatni o tym, że nie zostałam poinformowana o konieczności zmiany koszotorysu za każdym razem, gdy robie coś ponad, lub coś wyjdzie drożej). Z reszta myślę, że gdybym chciała opisac wszystko, to pewnie panu Marcinowi zapchałaby się skrzynka.
I cóż...
Odebrałam rozżalony telefon od "Doradcy", że on zupełnie nie rozumie dlaczego ja mam żal. Więc grzecznie mu wytłuaczyłam, że np o zmianie sposobu ogrzewania wiem od kilku miesięcy. Gdybym wiedziała, że trzeba kosztorys zmieniać i prosić bank o akceptację, to przecież już kilka miesięcy temu miałby go na biurku.
Ale pani Marto, ja nadal nie rozumiem, przeciez kosztorysy to rzecz elastyczna i zazwyczaj się je zmienia w trakcie i informuje nas o tym...
Ale panie Łukaszu, prosze sobie wyobrazic, że zazwyczaj kredytobiorcy uaktualniający kosztorys WIEDZĄ, że mają to zrobić. Mi tej informacji nikt nie udzielił
No i jeszcze chwila przepychanek.
Po godzinie drugi telefon.
Że postarają sie"zejść" z moich rodziców i obniżą marżę. Ale to chwilę potrwa. Tylko mam zostać u nich (tu mi serduszko zagrało - oszczedzam na prowizji nowego banku pana K i opłatach sądowych)
I że może chcę zwiększyc kwotę kredytu?
No przeciez napisałam, że chcę.
Uwaga....
To jeśli chce pani zwiększyć kwote, to najpierw musi pani wykorzystac cały kredyt zgodnie z zatwierdzonym kosztorysem.
No licho ciężkie mnie trafiło.
Kolejne pół godziny strawiłam tłumacząc mu, że nie jest możliwe zrealizowanie w całości założeń tego koszotrysu, ze jest zmiana ogrzewania, która pochłonie połowę transzy, którą teraz mam na koncie. Że pompa nie była uwzgledniona w koszorysie, więc nie zostanie uwzględniona w rozliczeniu transzy.
To on NIE WIE, co ja mam zrobić.
Więc doradziłam mu, żeby spytał, czy mogę zmienić koszotrys, wykorzystać całą kwotę, ale nie uwzględniać żadnych prac wykończeniowych i wtedy napisac o podwyższenie kwoty.
Pojął. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
Za pół godzinki znowu telefon.
Że przygotowanie opinii kosztuje 50 PLN i czy mogą potrącic z konta.
No nic. Składam tez wniosek u pana Kaczora.
Bo nie wiem ile PKO BP będzie się zastanawiało...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia