Dziennik Martki
Nie wytrzymałam i pojechałam znow zobaczyc czy może cos sie na mojej działce zmienia.
Nic.
Oprócz koloru nieba - szybciutko znika szary a jego miejsce zajmuje granatowy. Granatowy pojawia się już o ponad 1,5 godziny szybciej niz przed dwoma miesiącami.
Dzięki Olsenowi, który przyjechał policzyć ile mi wełny potrzeba znowu mogę wejść na poddasze.
Pierwszy raz zobaczyłam wylewki poddaszowe.
Wymacałam właściwie.
I z wymacania wynika, że niestety u góry nie mam żadnego odpływu kanalizacyjnego. Ktoś będzie miał sporo pracy z odkuwaniem.
I na pewno nie będzie to mój hydraulik...
Poza tym wczoraj byłam zła, że panowie od g-k nie przyjechali obejrzec placu boju, tylko umówili się na cenę telefonicznie.
Dziś się cieszę.
Zmierzyliśmy bowiem odległości między krokwiami.
Nie ma chyba dwóch takich samych.
Bedą docinać wełnę.
Sporo docinać będą...
A okien nadal nie ma...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia