Dziennik Martki
Wymiękłam...
Bo mam nową ekipę. Ekipa ociepla poddasze. I wie wszystko najlepiej. właściwie jeden wie wszystko najlepiej, a drugi od czasu do czasu wtrąca słówko.
Bo jest ich tylko dwóch.
I nie lubię tego co wie najlepiej. Znielubiłam go już w niedzielę.
A było to tak...
Ekipa nie przyjechała na wizję lokalną przed robota, ale umówilismy się na poniedziałek WIECZÓR, że przyjada, zainstalują się i powiedza jakiego materiału potrzebują.
W poniedziałek więc wyjechałam wcześnie od rodziców, bo wieczór to może być i szósta i ósma.
19.30 cisza.
Dzwonię
AAA bo my będziemy po 23.
Ale umawiał się pan na wieczór i mial mi powiedziec jakie materialy...
no tak ale to przyjedzie pani rano i pogadamy.
Rano jade do Bialegostoku i nie przyjade.
Aha. to przyjedzie pani o 23 i pogadamy.
No licho mnie wzieło. Zamówiłam wiec u Olsena to co uznałam za słuszne, powiedziałam, ze absolutnie po nocy nie bede jezdzic i czekac na nich i jak beda w Głosowie to niech dzwonią - wytłumacze jak dalej.
Pan widział na mapie "Glusków", który był 14 km od Grójca.
Prosze pana to jest GłOsków na trasie Piaseczno - Tarczyn i na pewno dalej niż 14 km od Grójca.
On ma mapę on wie.
Na pewno widzi Głosków?
Tak - głupi nie jest.
no dobrze.
22 - jesteśmy w tej miejscowości co pani mowila i stoimy pod barem
Tam nie ma baru - na pewno jestescie w Gloskowie?
Tak na pewno.
Wytłumaczyłam więc drogę do Baszkówki i poszłam spać.
24 - oni sie tu w ogóle pogubili, bo nie ma żadnego kościoła i nikt nie wie gdzie jest miejscowośc Błaszów. Więc cofnęli się do Grójca.
No do jasnej Anielki. Poprosze kierowcę do telefonu. Naychmiast.
Gdzie byli i przez jakie miejscowości jechali.
Oczywiście gdy dzwonili do mnie byli w Głuchowie koło Grójca i pytali o Błaszów, a nie o Baszkówkę.
I oczywiście wina jest wszystkich wokól, ale nie ich.
Wtorek.
Dzwonią o 8 i szukają mojego domu, bo jak sieokazało przespali sięw aucie na cudzym podwórku.
Wieczór - cały dzień przespali. Jeden w momencie jak przyjechałam nawet nie wstał z legowiska w aucie. Drugi nie do końca trzeźwy podjął ze mną dyskusję.
Wysłuchałam cierpliwie, przemyslałam rzecz dziś, wydałam polecenia i zabroniłam dyskutowania.
Zaistniała bowiem różnia zdań. W wielu miejscach.
1) "wypuszczenie" wełny poza mur.
Ja - wypuscić trochę na prosto, potem styropian ekipa ocieplająca podciągnie do samej góry
Oni - wysunać, zawinąć i wsunąć z powrotem nad murłatą.
Każdy taki wywijas, to około 70cm dodatkowych wełny
2)
Ja: Ocieplamy do kalenicy i potem strop nad poddaszem.
Oni - Po co do kalenicy jak tylko strop wystarczy
3) ja : wełna 18 miedzy krokwie i 5 miedzy stelaże
Oni - głupota - 15 w zupełności by wystarczyła, 18 to za dużo a ja jeszcze 5 chcę - zbytek
4) folia
ja - taka jaką dają wszyscy, zółta
oni - termoizolacyjna z pęcherzykami i aluminium, bo to nie przepuści pary i wełna nie skisnie, a pod moją folią skisnie, zgnije itd.
A dlaczego sa tacy mądrzy?
Bo ju 13 lat robiąw tym interesie i ostatnio robili u pani prokurator. I moga dać do niej telefon. to ona mi wytłumaczy jak sięrobi i jak wystarczy.
Nie mam siły...
Piszcie jeśli w którymś miejscu oni mają rację. Odszczekam wtedy wszystko...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia