Dziennik Martki
Moje podciete skrzydełka podrygują czasem. Niestety tylko w sytuacjach kiedy:
a) rozmawiam z bankiem
b) zmagam się z "dobrze wykonaną praca"
ad.A Bank mój macierzysty, czyli PKO BP w osobie kompetentnego inaczej "Doradcy" zwleka z wypłaceniem reszty kredytu i decyzją o podwyższeniu jego kwoty. Ponieważ zabezpieczenie w postaci podpisu moich rodziców spędza mi sen z powiek, zaczęłam rozglądać sie za bankiem refinansujacym. Znalazłam, a "Doradcę" poprosiłam o wystawienie opinii. Było to 03 sierpnia. "Doradca" zląkł się bardzo i obiecał oprocentowanie niższe niż w banku alternatywnym i rezygnacje z dodatkowych zabezpieczeń.
Spodobało mi się to bardzo, bo nie straciłabym ulgi odsetkowej, nie wydałabym pieniędzy na wykreślenie i nowy wpis do hipoteki i zaoszczędziłabym na prowizji banku alternatywnego.
Nie składałam więc wniosku do banku alternatywnego, tylko spokojnie czekałam.
I to był błąd.
"Doradca" zaczął hasać i wręcz wyparł się wcześniej składanych obietnic. Nastąpiło to w momencie, gdy wystąpiłam o ostatnią transzę i podwyższenie kwoty.
Po długiej i dosyć gwałtownej wymianie zdań, poprosiłam kierownika, przeprosił, obiecał poprawę i rezygnacje z rodziców.
Dziś... pani Marto będziemy potrzebowali zaswiadczenia o zarobkach pani rodziców w celu weryfikacji ich zdolności kredytowej, bo zabezpieczenie będzie musiało zostać. Znów awantura i obietnice.
Czekam tez na decyzję z Raiffeisena. Też mają czas i święty spokój.
ad. B)
- parapety wewnętrzne - ponieważ pohałasowałam w Stollarze, że zrobili złe parapety, a ja mam teraz ludzi na działce, którym muszę zapłacić za poświęcony czas - w ramach rekompensaty obiecali mi montaż zreperowanych parapetów.
Skoro mówię, że mam ludzi do montażu to moim zdaniem oczywistym jest, że nie montuja mi parapetów na piankę tylko montują je na amen.
No oczywiste było tylko dla mnie - Stollar przyjechał, wypaprał pianka i tyle go widzieli.
- parapety zewnętrzne, czyli hit dzisiejszego dnia.
Zamawiałam w Pruszkowie w firmie GIEWONT dnia 02. września. Z czerwonego piaskowca. Obiecywany termin realizacji do dwóch tygodni.
Trzeba zaznaczyć, że w czasie realizacji zamówienia nie odebrałam zadnego telefonu od Giewontu, chyba, że oddzwaniali.
Ekipa mi sie złościła, bo nie mogli kończyć elewacji, a pan parapeciarz miał spokój - jutro, za dwa dni, niedługo, za dwie godziny, do wieczora itd. W rezultacie dojechały wczoraj, czyli po ponad 3 tygodniach. Dojechały, gdy wysłałam smsa, ze jeśli nie będzie ich na działce za godzinę to rezygnuję z zamówienia.
Ekipa ochoczo zamontowała te parapety, bo wreszcie moga kłaść drugą warstwę kleju.
Ja obejrzałam te cuda dziś.
I cóż - zamiast ciemnych, bordowych parapetów mam różowe. Zadzwoniłam do Giewontu i czyja to wina? moja oczywiście. Bo
1) oglądała pani nasiąknięte wodą - bzdura- ogladałam je w 30 stopniowym upale i pełnym słońcu
2) bo zamiast obejrzec czy pani chce, to kazała pani od razu przywieźc - kłamstwo numer 2 - spóźnienie o ponad tydzień, brak informacji tym, ze w ogóle mogę coś oglądać jechały przeciez już przycięte, a po trzecie do licha, przecież jeśli towar różni sieod zamawianego, to nalezy spytać, czy dalej jestem zainteresowana.
3) różnice w odcieniach sa dopuszczalne
Umówiliśmy się na wtorek.
A oto zamontowany cud, a na nim kawałek piaskowca w kolorze, który zamawiałam.
http://foto.onet.pl/upload/6/52/_534579_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/6/52/_534579_n.jpg
I co? może być aż taka różnica w kolorze?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia