Dziennik budowy maravy i spólki
Wczoraj zrobiliśmy otwarcie sezonu.
Nareszcie zginął śnieg z naszej działki. Jeszcze w zeszłą sobotę nie dało się wejść .
Wszystko było równiótko przysypane, a tydzień po ani grama śniegu. Nawet ziemia już rozmarzła.
Wiem na pewno bo dopadłam do chwastów, którym o dziwo śnieg nie przeszkadzał rosnąć i perzysko ma się bardzo dobrze.
Już widzę ile mnie czeka pracy!
A moje dziecko z uporem maniaka wykopało dół na głębokość 1 m.
Mąż poprzenosił pod płot deski i inne rupiecie, żeby uprzątnąć środek. Niedługo przyjedzie facet od humusu i musi mieć pusto.
Ponadto wytyczyliśmy trasę pod prąd. Niestety kabel idzie prosto przez moją rabatkę gdzie miałam piwonię, hiacynty i lilie.
Zmusiłam męża żeby to przesadzić. Wzdychał tylko zrezygnowany i pytał gdzie. Nawet raz się nie zbuntował, pewnie nie chciał zadzierać z szaleńcem. Wariatów wszyscy się boją.
Bardzo delikatnie mi zwraca uwagę, że teraz przed budową sadzenie kwiatków i innych tam nie ma sensu. Ale ja nie mogę się powstrzymać.
Zrobiliśmy projekt przyłącza elektrycznego.Kosztowało nas to 1600 zł.
Wykonawca chce 500 zł/mb. Ale ma położyć od razu docelowy kabel miedziany. Do tego RB-ka za jakieś 700 zł. i coś tam jeszcze.Tak że wykonanie przyłącza kosztować nas będzie 4 000 zł.
O targowaniu się nie ma mowy bo w ZE jest lista 14 polecanych wykonawców i wszyscy oni mają takie same ceny.
Tyle tylko, że załatwią wszystko do końca łącznie z papierologią ,uzgodnieniami itd.
Załatwianie samemu to droga przez mękę.Więc albo się męcz albo płacz i płać.
Nie mamy czasu to musimy mieć pieniądze.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia