Niedzielna refleksja, jak sam sobie nie zbudujesz to nie będziesz mieć. Ostatni tydzień był strasznie nerwowy. Kilka miesięcy wcześniej, jak wybierałam ofertę panów murarzy (dodam, że najdroższą) byłam przekonana, że za ceną pójdzie jakoś usług. Przekonanie jak najbardziej błędne. Ja wiem, że budowlańce wyjeżdzają, wiem, ze narzekają na płacę ale niestety w Polsce nie ma mechanizmów rynkowych. Ja bym chciała mieć pewność, że jak już płacę to otrzymuję usługę na najwyższym poziomie. Atak ..... panowie mieli zagęszczać grunt. mój Wumil na szczęście wziął dzeiń wolnego. Mieli zagęszczać po 15 cm, zagęszczali po 30 ( podobno maszyna tak może) może i może ale czy piiasek da radę). Kupiłam 15 wywrotek, a i własnego miałam jeszcze, że ho, ho. Ręcznie robić nie chcieli, tylko kazali sobie sprzęt wynająć. Chyba wyciągnę umowę. w efekcie, nie mam pewności, że podłoże jest dobre - zbroiłam pod wylewkę, i jeszcze zrobiłam dylatację. Może nie popęka. Nefer,kiedyś powiedziała, że najlepiej buduje się dom nr3. i chyba wiem, co miała na myśli.

Na szczęście mamy przyznany kredyt, z sympatyczną marżą 1%. Ciekawe jak pójdzie dalej. Dzisiaj jadę na działkę, co by odebrać stan 0, Wumil twierdzi, że brama garażowa jest nie symetryczna.

Na razie jestem zmęczona,wstaję o 5.30, piję kawę (niestety nie ulubioną, bo nie mam czasu aby pojechać do sklepu z kawą, myję się, budzę Wumila, jadę na budowę, po drodze odwożąc Tolkę do przedszkola i rozpoczynam negocjacje. Z jednej strony, trzeba się zachwycać, że w ogóle robią z drugiej trzeba patrzeć na ręce. Potem do kolejki i na zajęcia (zapisałam się na nowe studia). A potem znowu panów pilnować. cdn