Dziennik Marcina i Matyldy - z Wwy na Suwalszczyznę...
... Na szczęście miałem jeszcze dość materiału na ostatniego spliffa (wtedy jeszcze uzywałem). Była noc, stałem na balkonie, to był Głuszyn, 10 km na zachód od Sejn, płasko, ale pusto i jeziorno. Wtedy pewna myśl wpadła mi do głowy, coś zaświtało. Przypomniał mi się pewien fragment w "Polsce egzotycznej", którą oczywiście miałem przy sobie. Sprawdziłem:
Od Krasnogrudy idziemy obrzeżoną brzozami drogą na północ, równolegle do brzegu jeziora Hołny, najpierw przez pola, potem przez młody sosnowy bór. Na łąkach za lasem, trzymając się możliwie blisko brzegu jeziora, skręcamy w prawo, w mniej wyjeżdżoną dróżkę, która wiedzie obok trzech pojedynczych zagród wsi Dusznica, położonych na pagórkach wśród pól, łąk i olchowych zagajników. Wieś powstała w XVI w., istniał tu wówczas młyn. Za ostatnią z zagród droga przekracza rzeczkę Duś, zwaną też Dusznicą, którą łączy jeziora Gaładuś i Hołny.
To urocze miejsce. Drewniany mostek, bystra rzeczka o piaszczystym dnie, z długimi zielonymi warkoczami wodorostów, wokół pagórki z łąkami i przeglądające się w wodzie olchy... Na łące za mostkiem znajdują się zarośnięte fundamenty dawnego folwarku Dusznica. Dworek stał nieco dalej, na górce za poprzeczną drogą; rosną tam teraz krzaki dzikiego bzu i róży oraz kilka starych jesionów i lip.
- Żono - powiedziałem do żony - pojedźmy tam jutro obadać miejsce, a gdyby nic z tego nie wyszło, to wracajmy. Taka akcja ostatniej szansy.
cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia