dziennik kasi i katarka
dobre wiadomości
Dobre wiadomości przychodzą niespodziewanie. Tak też się stało, gdy ni z tego ni z owego,
dostaliśmy pismo z Urzędu. A w środku co? No jak to co? - nic innego tylko pozwolenie na budowę.
Możemy więc zatem własnie budować!!! ha!
Czas oczekiwania to niecałe dwa miesiące, więc chyba nienajgorzej.
Ale żeby nie było za łatwo to troche trzeba było powalczyć.
Po pierwsze to w jakiś czas od złożenia wniosku o pozwolenie kompetentni
urzędnicy zażyczyli sobie dodatkowego wniosku o odrolnienie działki.
Po miesiącu jednak okazało się, że to nas nie dotyczy bo mamy grunty mineralne a nie organiczne,
czy jakoś tak. Ale czasu i nerwów na chodzenie po urzędach to natraciliśmy co niemiara.
Nie chcę wnikać w szczegóły, bo nie o to chodzi, ale wniosek jest jeden - kompetencja urzędników poraża!!!
Jeszcze jeden przykład to pozwolenie na to przyłącze wodociągowe - zażyczyli sobie do tego plan zmiany organizacji
ruchu - nic to, że nic przy drodze nie będziemy robic - plan musi być.
Zrobiliśmy (po paru odwołaniach i tłumaczeniu urzędnikom)
więc piękny plan z rysunkami i co? Okazało się, że jednak tego planu nie musi być bo droga jest gruntowa,
tylko pan tego wcześniej nie zauważył. No ręce i nogi odpadają!
Eee tam! Nieważne! Najważniejsze, że jest POZWOLENIE.
teraz szykuje sie operacja FUNDAMENTY!
o czym wkrótce...
zresztą o przyłączu wodnym też muszę dokończyć...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia