dziennik zmagań codziennych ewa i art
A jednak 13 nie do końca okazała się szczęśliwa. Panowie nie zdołali wczoraj wbić łopaty w ziemię, a raczej glinę twardą jak skała. Tym sposobem prace przesunięte na sobotę z użyciem koparki. Dzisiaj piątek, więc pewnie dlatego nawet mnie nie denerwuje, fakt że oczywiście nadal nic nie idzie zgodnie z planem: :)
Wczoraj wieczorem odbyliśmy z mężem burzę mózgów w sprawie różnych nieprzemyślanych wcześniej kwestii, czyli zmian drobnych ciąg dalszy. W projekcie na ścianie garażu od ogrodu mamy okno, a może bardziej przydałyby się drzwi w tym miejscu? w takim razie nie będzie okna, czyli będzie ciemno. Wpadłam na pomysł, że może okienko połaciowe doświetli garaż, ale nie ma tego w projekcie, a tym bardziej w pozwoleniu na budowę, podobnie jak tych dodatkowych drzwi zresztą.
Z czynności zaplanowanych muszę przyznać, że coś się udało wczoraj wykonać - dojazd do naszej działki przez dzikie haszcze został wczoraj elegancko wykoszony.
Temat na dziś - zdobyć żółtą tablicę i uroczyście zamocować na działce (tylko na czym?) oraz poruszyć sprawę baraku na różności budowlane.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia