A właśnie, że zbudujemy nasz KRYSZTAŁ
I znów malutka obsuwa...
Jac w sobotę (zamiast rozłożyć ładnie papę, styro i folię, żeby hydraulik umówiony na środę mógł już wszystkie rurki poukładać po podłodze) raczył był ostatecznie własną krwią ochrzcić budowę i się porozbijał. Bida straszna z potłuczoną buzią
I robota oczywiście nie zrobiona - trzeba hydraulika przełożyć. Ciekawe kiedy będzie miał czas dla nas znowu...
Ech
Całe szczęście, że ja nie patrzyłam na tę krwawą bitwę z betonem w garażu tylko szalałam w tym czasie na zakupach (bardzo, bardzo zaległych babskich zakupach ) i przynajmniej nałapałam w ten - jakże prymitywny acz jakże przyjemny - sposób trochę energii na dalsze borykanie się ze wszystkimi przeciwnościami. Zatem - nie dam się - ani myślę!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia