A właśnie, że zbudujemy nasz KRYSZTAŁ
Pamięci doniczki żałobny rapsod
Nie pojadę na budowę nigdy chyba więcej,
bo zbyt słabe na ciosy jest już moje serce.
Ach gdybyż tylko dzień jeden po myśli mej minął,
duch by pewnie ambitny w mej piersi nie zginął.
Lecz wczoraj znów dziwne spojrzenia mych Panów,
bynajmniej nie chcieli rozwijać mi dywanów.
Doniczka w łazience być może - uznali,
lecz miejsca zajmie za dużo (już mnie w gardle pali)
i albo na tronie nie siądę wygodnie,
albo przy wannie będzie za ciasno, niemodnie
I odeszły w dal siną marzenia o raju,
a w łazience na górze realia zostają....
Nie będzie doniczki, acz ścianka zwyczajna,
aaaa - i do tego przy lustrze - co? Ramka!
Nieplanowana z głów mądrych wypadła,
by zgrać dekory - decyzja ta nagła.
Cóż robić - łzy cisnę za doniczką ulubioną,
i znów słyszę, żem chyba złą żoną....
Że elastycznym być trzeba!
Marudzić? Broń Boże!
Żyć dalej mimo, że doniczki być nie może...
Żeby nie było, że lamentu to koniec,
kolejny dylemat złożono w me dłonie.
Mimo rozpaczy i żalu - o Nieba!
zdecydować, gdzie dawać baterię też trzeba!
Tu nie pasuje, tam ręką nie siegnę,
a jeszcze gdzie indziej - rewizji nie będzie...
Ach - nie chcę już żadnych wyborów dokonać,
wszak jestem tym wszystkim potwornie zmęczona.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia