A właśnie, że zbudujemy nasz KRYSZTAŁ
No dobra - kryzys mentalny trochę minął i wojujemy dalej :)
Powrót Pana łazienkowego wraz z ekipą jak zwykle dodał nieco wiatru w skrzydła i podlecieliśmy razem z robotą:
- garaż wyłożony gresem,
- kamień elewacyjny na ścianie w salonie (nie będę się rozwlekać nad tym, że dojechał, jak się okazało poobijany itd... - grunt, że wybręliśmy - trzeba będzie tylko w kilku miejscach farbą maznąć i będzie grać i śpiewać)
- wiatrołap w płytkach,
- instalacja antenowa zrobiona - straszą ze szczytu pod dachem dwie wielkie anteny, ale obraz ponoć ma być "jak brzytwa"
Dziś jadę obejrzeć jeszcze maleńkie poprawki w łazienkach (w tym zrobienie czegoś, żeby z feralnego panela zaczęła lać się normalnie woda, bo na razie nie miało to miejsca - co najwyżej kapało - z walki o bicze zrezygnowałam - nie mam już siły - chcę po prostu móć wziąć tam prysznic ) i kuchni, zaszpachlowany sufit podwieszany w kuchni i (jak to ładnie nazwał Jac) "obrobione" drzwi między wiatrołapem i garażem.
Po rozmowie tel. Jaca z Duchem zdaje się, że pojawia się nadzieja na rychły montaż podłogi - przynajmniej tej na dole.
I wielkimi krokami zbliża się kuchnia. Nawet dla odmiany pojawił się problem z terminem montażu - Pan chciał już, a my - uwaga, bo to bardzo nietypowe - później ..... Dogadaliśmy się na 12 października
Ach - i najważniejsze - zamówiłam niniejszym łoże do sypialni. No jak my się z Jacem w końcu w takim małżeńskim łożu spotkamy po tych miesiącach całych totalnego braku czasu dla siebie nawzajem .........
Mam nadzieję dziś troszkę zdjęć "pocykać" - pod warunkiem, że uda mi się dotrzeć na budowę za panowania światła dziennego...., a tu niestety jak zawsze są pewne wątpliwości. Ale jeśli mi się uda, i jeśli uda się dokonać odbioru wszystkich robót z wynikiem pozytywnym - to jutro w tym miejscu pojawi się tradycyjna już fotorelacja :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia