A właśnie, że zbudujemy nasz KRYSZTAŁ
A w nosie ze zdjęciami - nie będzie na razie żadnych fotek!! BO NIE
Pojechałam na budowę w poniedziałek celem odebrania robót - lecąc na złamanie karku, żeby zdążyć przezd zachodem - i zrobienia zdjęć. I co zastałam? Wściekłego Jaca, bo "dlaczego kazałaś wymieniać Panu Łazienkowemu tę płytkę w półce przy wannie??!!". Razem z jedną płytką poleciała cała półka i z malutkich poprawek zrobiło się od groma roboty z górną łazienką.
Efekty:
- odbiór robót ekipy (która spieszyła się już do następnej klientki, a i tak zabawiła u nas dłużej niż miało być) o godzinie 12.30 w nocy,
- sufit podwieszany w kuchni nie skończony - trzeba go jeszcze samemu wyszlifować,
- drzwi nie "obrobione",
- skos w górnej łazience - nie wykończony,
Są też dobre strony - panel działa!!!! Za co w 99% odpowiada geniusz Pana Łazienkowego
Oby tylko przepowiednia, że "to badziewie się i tak po roku rozpadnie" ( badziewie za 1400 zł + transport - MASAKRA ) się nie spełniła...
Najbliższy przystanek na trasie autobusu budowlanego - szambo.
Ma być w piątek. W końcu, nie bez przejść, udało się Jacowi załatwić w w/w terminie koparkę. Ufff
No i szpachlujemy dalej - oby zdążyć z kuchnią i garderobą przed poniedziałkiem....
A zdjęcia zrobię, jak mi humor dopisze w sobotę, bo dopiero wtedy osobiście dotrę na budowę. A Jac, który jest codzinnie "nie ma czasu na pierdoły typu fotorelacje, jak pracuje ciężko na budowie" W sumie racja ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia