"Słoneczko" wschodzi u Karoliny i Jarka
pierwsze papierkowe załatwiania w gminie poszły w miarę sprawnie, sprawa utknęła w miejscu z powodu niesłownego architekta, który miał projekt nam odpowiednio zmienić. Pan jest typem człowieka, który nikomu nie odmówi i jest zawsze miły po czym nie wyrabia się z pracą i zwodzi człowieka z tygodnia na tydzień i z miesiąca na miesiąc. Pierwsza wizyta u niego była w listopadzie zeszłego roku i według jego zapewnień, na święta wielkanocne mieliśmy mieć pozwolenie na budowę, później według słów pana Leszka " w połowie maja będziecie mogli wbijać łopaty". Moim błędem było chyba to, że niepotrzebnie powiedziałam mu iż prace przy fundamentach zamierzamy zacząć dopiero w sierpniu, no więc wiedział że ma jeszcze dużo czasu...
Jednak jest nadzieja , że niebawem nasze męki przynajmniej z panem architektem skończą się i będę mogła zacząć poszukiwania materiałów na fundamenty bo tylko tyle planujemy w tym roku ( i na tyle starczy kasy).
No, nie wspomniałam, że planujemy zrobić tą budowę bez brania kredytu, przynajmniej na razie. Na wykończenie domku bedziemy chcieli przeznaczyć pieniądze, które uzyskamy gdy sprzedamy mieszkanie, no ale to sie wszystko okaże w praniu :)
pierwszą pracą było załatwienie pana z minikoparką, który wkopał nam rurę w ró melioracyjny i wykonała wjazd na nasze włości bo dotychczas trzeba było kicać na naszą ziemię.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia