Dziennik Abromby
W Abrombowie zachodzą powoli zmiany.
Po pierwsze ruszyła łazienka na górze. Hmm, trochę ciemnawa będzie Abromb pociesza, że wyjdzie super i na pewno nie będzie banalna. Okazało się również, że wstawianie halogenów w sufit na poddaszu nie jest akie banalne - bo żeby nie były za blisko folii paroizolacyjnej to trzeba jakieś "grzybki" czy tez inne zabezpieczenia robić.
Ponadto od tygodnia nie może do nas dojechać wanna - nie wiem, kto ściemnia - sklep czy Rawak. Ostateczny termin dostawy ma być we wtorek. Zobaczymy.
Przyjechało - wreszcie - łózko do sypialni. W świetle zaistniałych warunków pogodowych spanie na materacu na podłodze było lekko dyskomfortowe. Tu też zgrzyt - łózko olchowe miało być bejcowane na taki jasno miodowy kolor - jak małe drzwiczki do pakamery w hallu na górze. Ale pomocnikowi stolarza sie pokiełbasiło - i wziął z notesu numer bejcy, którym była robiona kuchnia - czyli kolor zdecydowanie bardziej czeresniowy. Mi mina zrzedła, bo sobie ten jasny miodowy wymarzyłam. Ale Abromb zachwycony, że kolor super. Ostatecznie stolarz zszedł nam z ceny - zapłaciliśmy za to łózko tyle, że chyba nie powinnam pisac ile, żeby nikogo nie denerwować... No i już śpimy.
No i zima, zima.Dzisiaj nam zawiało drzwi - nie dało się otworzyć. Abromb wyszedł przez garaż i uskutecznił odśnieżanie (Fiskarsa sobie kupił ). A potem założył biegówki i poszedł do sklepu - 2 km w jedną stronę. Jeszcze nie wrócił.....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia