zaczynam pisanie
może w zyciu nie może być wciąż miło i fajnie.... i tak jak byśmy chcieli
teraz mogę mieć pretensje tylko do siebie - ale od początku...
jakoś w maju (może były już fundamenty, może nawet nie) zaprosiłam na działkę faceta z firmy, która miała ewentualnie robić projekt przyłączenia do kanalizy. Opowiedziałam co i jak - gdzie w domu będzie główna rura ściekowa, w którym miejscu poza domem będzie ta rura wychodziła i gdzie planujemy mieć studzienkę z przepompownią (bo jest górka) - znaczy, że miałam w głowie i w oczach jak i którędy będzie szła kanaliza na naszej działce.
To wszystko opowiedziałam panu z firmy Harbart (Poznań).
Dostali ode mnie papiery i na ich podstawie zaczęli robić plany. Przez 4 miesiące nikt do mnie nie dzwonił. Nie za bardzo mi zależało - skoro powiedziałam wszystko wcześniej.
Jakoś we wrześniu odebrałam projekt. Dupa ze mnie straszna bo mogłam zajrzeć do tego projektu - a ja byłam przekonana, że wszystko jest tak jak ja sobie założyłam. Projekt zawiozłam do wykonawcy - wszystko się działo dalej...
W środę przyjechali po południu aby zobaczyć miejsce robót. Gadałam z facetem, który nie miał przy sobie planów ("kierownik dowiezie"). Od czwartku mieli kopać... I z tym człowiekiem też rozmawiam: tu rura wychodzi, tu pompa, tędy rura ....
Kurwa - wczoraj koło 14 wpadamy z mężem na działkę wyładować drewno.
I SZOK
Robią wykop dokładnie w miejscu przygotowanego podjazdu (wjazdu do garażu) - rozpieprzyli dokładnie wszystko. Za przygotowanie podjazdu w październiku zapłaciliśmy prawie 3 tyś, a oni WSZYSTKO
Oczywiście firma Harbart twierdzi, że uwzględnili moje uwagi i zrobili wszystko jak najlepiej....
I co ja mam teraz zrobić??
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia