Dziennik Junony - dom w hibiskusie
PONIEDZIAŁEK cd
poprzedni tydzien, jak i poniedzialek uplynal mi na poszukiwaniu czegos, co nazywa sie PIERSCIEN ZEBATY DWUSTRONNY lub inaczej PŁYTKA ZEBATA.
oczywiscie na naszej prowincji nigdzie nie mozna dostac tego czegos, bo to nowosc, nikt tego nie kupuje, a po co to pani, itd, itp...
w jednym sklepie na zamowienie, bedzie za 2 tyg, w innym bedzie na nastepny dzien, ale zamowia dopiero po 20 list, bo maja inwentaryzacje
ale mnie to jest potrzebne juz a nie w grudniu, bo bez tego dach ani rusz...
po wielu bojach i trudach, udalo sie kupic po 50 sztuk w dwoch roznych sklepach i w dwoch roznych mieścinach ( bo oczywiscie 100 sztuk w jednym nie ma ).
takze jezeli macie wyzej wymieniona rzecz w waszym dachu, to zamawiajcie przy fundamentach, moze zdaza dowiezc jak bedziecie robic dach :)
przy okazji odebralam ze skladu gwozdzie ocynk i membrane na dach, wracajac do domu, zobaczylam, ze majstry jeszcze na budowie, stwierdzilam, ze od razu im przeloze te rzeczy.
wjechalam na nasza dzialke, ktora wyglada jak poligon, mokro i rozjezdzona przez gruchy,
hmmm, wjechac wjechalam, ale juz nie wyjechalam, lewym przednim kolem tak zabuksowalam, ze nawet trzech chlopa nie ruszylo auta.
dobrze, ze mam sasiada rolnika, wjechal wielkim traktorzyskiem i wyciagnal biedna, utopiona w blocie eskorcine. oczywiscie trwalo to pol minuty, ale nam wczesniejsze myslenia i kombinowania zajely godzine i zrobilo sie juz ciemno.
auto wygladalo tak, jakby go ktos z bagna wyciagnal, nie dosc, ze brudne z zewnatrz, to srodek tez byl nie lepszy po tych ekscesach.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia