Kanadyjczyk w Podlesiu
A więc dostaliśmy wypis z księgi wieczystej. A tam niespodzianka pewna (oczywiście nie w kwestii własności bo pięknie tam widnieje imię i nazwisko mojego Najdroższego męża) - otóż działka ta ma pewne ograniczenia. W roku 1944 uznali że może i należy do rodziny męża ale ... nie może jej ani sprzedawać, ani pożyczać ani dawać w zastaw - czyli w praktyce nie możemy wziąć kredytu hipotecznego na budowę domu. Ogólnie chwilowe załamanie i lekka panika, a przez moją głowę przeszły wizję konieczności wynajmowania mieszkań przez resztę życia wraz z jeżdżeniem w letnie weekendy na naszą piękną działeczkę by sobie co najwyżej grilla urządzić. Jednak chwile potem pojawiła się jakaś nadzieja. Wpis o niemożności robienia czegokolwiek z tą ziemią był wraz z informacją że ziemia jest zadłużona na ... całe ... 15 ... kwintali zboża :] a po złożeniu wniosku do sądu bez problemu nam ten dziwaczny dług umorzono dlatego też mam nadzieje że i z tym zapisem nie będą nam robili żadnych problemów. W poniedziałek idziemy do sądu i będziemy kombinować. Trzymajcie kciuki.
Jednak jako że dzisiaj załamała nas firma wynajmująca nam mieszkanie to z moją nadzieją i optymizmem krucho. Zobaczymy jak będzie. Z wynajmowaniem mieszkań mamy niewiarygodnego pecha więc liczę że z domkiem się uda - w końcu statystycznie nie jest możliwe by mieć pecha ze wszystkim i to przez całe życie, a przecież wszyscy wiemy, że statystyki nie kłamią
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia