Azaliówka (dylematy wyboru)
Dzis mnie Slubny zirytowal. I przykro mi sie zrobilo.
"A co Ty zadzialalas? przeciez nic nie robisz" (w sprawie domu, znaczy sie).
Grrrrr
Bo projekt 2 lata wybieram? A wybieram. I wybralam w koncu, prawda?
Choroba, mieszkac w tym bedziemy pewnie do konca naszego zycia, wiec zalezy mi strasznie, zeby byl mozliwie wygodny. I ladny. I zeby nie zamordowal nas finansowo (i tak zamorduje...).Zeby sie zgadzal z WZ. I zeby byl "nasz"... Pogodzic wszystko wcale nie jest tak prosto.
I naprawde lepiej wiedziec wiekszosc rzeczy ZANIM, anizeli kuc, pruc czy klac, ze sie na etapie projektu nie przewidzialo.
Projekt wstepnie jest, ale jeszcze sprawdzam warianty dachowe, znalezc dobrego architekta, ktory nas na dzien dobry nie zrujnuje itp.
Teraz cala papierologia bedzie na mojej glowie, az do PnB. A ta Dzdzownica Kalifornijska nie dosc, ze mowi, ze ja nic, to jeszcze ziewa, kiedy mu wszystko nt domku relacjonuje.
Mowie Wam, sie odechciewa
Ale zeby tak minorowo nie bylo - zlewik kuchenny, ktory dzis w necie znalazlam. Z czego to moze byc?? Tworzywo jakies? Chyba sie bedzie scierac... no, ale inny jest na pewno :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia