~RUMIANKOWA CHATA Marty i Konrada, gdzieś pod Krakowem :)
Czas zacząć pisać, dać świadectwo potomnym, ku Chwale
Ojczyzny, God Save The Queen... no i sami rozumiecie
Rozdział 1
W którym czytelnik dowie się, jak z niewątpliwą pomocą Opatrzności inwestorzy zostali inwestorami a nie gołodupcami i jak wspaniałe właściwości niosą za sobą niekoniecznie pożądane kąpiele błotne.
Wszystko zaczęło się pewnego pięknego słonecznego,
wakacyjnego dnia...
Zamierzaliśmy nabyć mieszkanie w malowniczo położonym, pięknym osiedlu Żubr w Niepołomicach, praktycznie byliśmy już zdecydowani na dniach podpisać umowę z deweloperem, postanowiliśmy z rodzicami obejrzeć jeszcze raz plac budowy i okolicę.
Zdjęcie planu osiedla, niestety inne zdjęcia już zniknęły z internetu razem ze stroną firmy deweloperskiej...
http://img505.imageshack.us/img505/9493/zubr1qt3.jpg
Jeśli ktoś nie wierzy w przeznaczenie, działalność sił nadprzyrodzonych, zjawiska paranormalne i procesy psychofizyczne wyższego rzędu niech od razu przejdzie do następnego rozdziału :)
Otóż dnia owego roku pańskiego 2008 inwestorzy wybrali
się do Niepołomic.
Dzień był tak słoneczny i tak pogodny, że psom w sąsiedztwie odechciało się szczekać, ptaszki ćwierkały na kilka głosów, trawa zieleniła się i falowała aż można było dostać choroby morskiej.
Inwestorzy obeszli ogromny obszar budowy, na której oczywiście nie uświadczyli żywego ducha, jako, że była sobota. Zachwyceni i rozanieleni swojskim klimatem okolicy, ciszą i spokojem postanowili budowę objechać
autem na około i zobaczyć z 2 strony, gdzie jeszcze nie byli.
Wszystko zapewne skończyło by się zupełnie inaczej, gdyby nie fakt, iż kilka dni wcześniej było deszczowo a droga naokoło była delikatnie mówiąc nieutwardzona. Inwestorzy jednak jako osoby ze skłonnością do postępowania a`la "Mądry Polak po szkodzie" wjechali swoim czyściutkim
fordem na ową dróżkę i ani się obejrzeli jak śliczny i czyściutki fordzik nie chciał już jechać dalej grzęznąc w błocie całymi kołami.
Normalni ludzie w podobnej sytuacji zadzwoniliby po pomoc, inwestorzy natomiast postanowili wykazać się sprytem i talentem do pokonywania trudnych sytuacji.Nie mając pod ręką niczego, co mogłoby posłużyć do
odkopywania pojazdu, zabrali się cni obywatele do pracy gołymi ręcami i tak upaprani Bóg wie czym poza błotem nie
wskórali nic
Inwestorka jak na zaradną życiowo kobietę przystało pobiegła do pobliskiego gospodarstwa i zorganizowała 2 łopaty i tak mówiąc krótko udało się bezpiecznie wrócić do domu.
Ale to nie koniec historii, inwestorzy wzięli sobie do serca przeżytą przygodę postanowili odczekać kilka dni, poczytać jeszcze co nieco o owym deweloperze, ku ich przerażeniu w internecie znaleźli kilka informacji o
rzekomych problemach finansowych firmy...Nie minęło kilka tygodni, jak wieść gminna przyniosła newsa na wagę, jeśli nie złota to przynajmniej dobrego
trunku - deweloperowi grozi bankructwo.
A teraz analiza treści powyższej:
- W wyżej wymienionej inwestycji można było się utopić i to zarówno dosłownie (tak jak my w błocie) jak i w przenośni - finansowo, jak się później okazało wiele osób zostało z kredytem do spłacenia, bez mieszkania, bez nadziei
Tak tedy zawiedzeni deweloperami postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej sprawie budowy domu.
Ale o tym czytelnik dowie się z następnego rozdziału.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia