Mazurska chałupa komtura
Skoro zacząłem pisać, to będę pisał nie robiąc przerw tak długich jakie były.
Sprawa domu na wsi wróciła po kilkunastu latach. Mimo moich oporów: a po co, nie, chałupa na wsi? Zaczeliśmy szukać. Te wycieczki z ogłoszeniami w ręku były nawet ciekawe. Zjeździliśmy podlasie i suwalszczyznę. Ale albo cena była nie taka, albo położenie nam nie odpowiadało, albo spadkobierców było tak dużo, że nie sposób było sie dogadać w sprawie zakupu, o cenie nie wspominając.
Pewnego razu wylądowaliśmy na końcu świata. We wsi Jagłowo kończy się droga. Drewniana chałupa stała jako ostatnia w rzędzie. Nad brzegiem Biebrzy, na w srodku Biebrzańskiego Parku Narodowego. Drewniana, kryta dachówką. Biebrza 10 m za domem. Przed domem wspaniały widok ba biebrzańskie bagna. W skład siedliska wchodziła jeszcze kapliczka z napisem: (cytuję z pamieci) "Panie, pobłogosław te nasze pola, te nasze łąki, krowy, nasze konie, kury i kaczki..."
Sam dom był w stanie nazwijmy agonalnym. Belki ścian wprawdzie jeszcze trzymały sie nieźle, ale kilka krokwi niewytrzymało ciężaru dachówek i zapadło się. Środek tez nie wyglądał zachęcająco. Podłogi nie było, ziała dziura będąca kiedyś piwnicą, ściany działowe zostały rozebrane i użyte jako opał przez zapobiegliwego sąsiada. W dobrym stanie był budynek gospodarczy zbudowany z pustaków. Po przeanalizowaniu "za" i "przeciw" byliśmy zdecydowani kupić tę ruinę. Miejsce było naprawdę wspaniałe. Koniec świata. To nas fascynowało.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia