Mazurska chałupa komtura
Ogłoszenie o dzierżawie działki wisiało odpowiednio długo na tablicy i nadzedł dzień przetargu. Przyjechałem do chałupy poprzedniego dnia wieczorem, a że palić nie miałem czym, skuliłem się w śpiworze i wytrzymałem jakoś do rana. Działka 17 arów kieskiej ziemi. Cena wywoławcza 0,2q pszenicy za rok.
Godzine przed przetargiem byłem już w UG, wpłaciłem wadium (50 zł) i spokojnie czekałem na godzinę 11.30 kiedy przetarg miał się rozpocząć. innych chętnych nie było.
Zaczął się przetarg. Już miałem zrobić postąpienie o 0,1 q pszenicy czyli 10 kg, gdy nagle otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł jakiś miejscowy jegomość. "A Ty co chcesz?" Spytał prowadzący przetarg. "No ja w sprawie przetargu, pasuje mi ten kawałek, obok mojego pola" "S........., warszawiak kupuje" Drzwi zamknęły się z drugiej strony nim zdążyłem zaproponować nieznanemu sąsiadowi zaoranie tego kawałka i ciągnięcie z niego wszelkich korzyści. Przetarg oczywiście wygrałem. Jako rolnik całą gębą miałem ponad hektar we władaniu. Wiedziałem, że zielonym do góry.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia