Mazurska chałupa komtura
Znalazłem w odległości 20 km ekipę kończącą budowę dachu na niewielkim chlewiku. Dochodziło południe a obaj cieśle byli trzźwi. Dach wprawdzie prosty, jednospadowy wyglądał na zrobiony starannie. Spytałem, czy nie mogli by zrobić dachu na mojej chałupie. Owszem, chętnie, ale najpierw muszą skończyć to co zaczęli. Zrozumiałe. Umówiliśmy się, że przyjadę po nich za kilka dni. Obejrzą, ocenią, wycenią i jak się zgodzę zaczną pracę.
Należało tylko zakupić materiały. Podjechałem z listą potrzeb do pobliskiego tartaku. Krokwie, deski, belki. W hurtowni zakupiłem odpowiednie gwoździe oraz papę do przykrycia dachu. Rolki papy przywiozłem w 2 ratach. Golf nie dał rady na raz.
Materiały drewniane miały być przygotowane przez tartak za dwa dni. Problem transportu. Moje autko do przewożenia krokwi długości 6 m nie było specjalnie przystosowane. Ale ja jestem dzieckiem szczęścia. Kiedy opuszczałem tartak wjechał na teren ciężarowy Star. Krótka rozmowa z kierowcą i byliśmy umówieni.
Cdn.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia