Mazurska chałupa komtura
Trochę zboczyłem od tematu dachu. No, tak prawdę powiedziawszy, to ekipa nie miała się czym chwalić. Oczywiście zwalili całą odpowiedzialność na pania Henia i to że część która oni robili wygląda jak śmigło samolotu to nie ich wina, tylko poprzednika. Gdyby oni robili od samego początku to dach byłby prosty jak stół bilardowy.
Chciał, nie chciał musiałem uwierzyć. Zakupiłem trochę kiełbasy by ja trochę podsmażyć i podać jako zakąskę oraz oczywiście stosowną ilość trunków. Stosowną nie do wielkości dachu który został zrobiony, ale do ilosci biesiadników czyli majster z pomocnikiem i ja. Przyznać się muszę, że za czystą nie przepadam, wymyśliłem więc historię, że lekarz mi zabronił ze względu na wrzody żołądka. Kupiłem więc, mimo ostrzeżeń w miejscowym sklepie, że: "Uwaga klienci, wino wytrawne jest kwaśne" butelkę czerwonego wytrawnego wina. Jest to trunek, o ile jest w niezłym gatunku, przy czym nie chodzi tu o cenę, a o smak i bukiet, który bardzo lubię. Biesiadnicy w osobach majstra i pomocnika trochę się dziwowali, ale flaszka była na dwóch, a nie na trzech więc byli "do przodu".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia